Właśnie wróciłem z Soma Bay - Hotel Intercontinental, baza surfmotion. Pogodę trafiliśmy idealną - wiało prawie cały tydzień (ostatni dzień pływanko 1,5h na dużych rozmiarach a potem czas na czyszczenie sprzętu i pakowanko, więc nie tak źle). Wiatr średnio 20-25 węzełków więc można było się wyszaleć

Ogólne wrażenia:
Baza surfmotion:
- "Ordnung must sein" - czyli wszystko poukładane, akwen podzielony na część dla WS i KS i mocno tego pilnują, na plaży wydzielone strefy do lądowania, startowania, przygotowywania latawców
- W wodzie praktycznie zero rafy!!! Jest jedno miejsce gdzie pojawiają się małe kamyczki, które przy uczeniu się mogą sprawić mały problem, ale jak już się pływa to trzeba się postarać, żeby je "zaliczyć". Na głębokiej wodzie nawet jak się dopłynie do rafy i będzie tam trzeba bodydragować to chyba nie da rady wpaść na kamienie.
- Zero kolczystych muszli, więc nie ma ryzyka pokaleczenia nóg. Nie wiem czy oni tam sprzątają czy co - praktycznie muszle są tylko przy brzegu. Tak więc pełna możliwość pływania bez butów.
- Lagunka gigantyczna, chociaż miejscami płytka - przy wysokim stanie wody ma jakieś 60-80cm, przy niskim albo nie ma w ogóle wody, albo jest kilkanaście cm. Ale pływać da się i przy niskim stanie, ale raczej tylko na głębokiej wodzie.
- marny system z beachboy'ami - trzeba ich prosić o start i lądowanie i często trochę czekać. Ponieważ zajmują się również WSami to jest ich mało na spocie i jak się spływa do brzegu mając za mocno to często trzeba poczekać zanim ktoś podejdzie. To wkurza jak ma się kite'a na granicy depowera. Oczywiście lądowanie i startowanie z "kolegą" nie jest mile widziane.
- porządek na plaży ma się nijak do bałaganu jaki robią beach boy'e - jak jest dużo osób na spocie to kładą latawiec jeden na drugim, wiec potem odwijanie linek trochę zajmuje. Najlepiej po wylądowaniu zwinąć linki i przy kolejnym starcie odwinąć żeby nic się nie splątało.
Hotel Intercontinental
-5 gwiazdek to oni maja chyba gdzieś na papierze i to egipskim - jak dla mnie to 4 gwiazdki to już dużo
- żarcie ok, chociaż zemsta faraona dopadła wiele osób. Duży wybór, różnorodność i mnie się nie znudziło przez tydzień (sniadania obiady kolacja)
- fatalna obsługa - wydaje mi się, że w marnej Panoramie w El Gounie (3*) i w Rihannie (chyba 4*) było dużo lepiej. Tutaj nikomu nic się nie chce, a kelnerzy podają napoje po 15 minutach od zamówienia! Z reguły zdążyliśmy już zjeść zanim przynieśli butelkę wody. Przez pierwsze 3 dni było mało ludzi, więc kelnerzy po prostu kręcili się po sali nic nie robiąc. Do tego leniwie sprzątają ze stołów więc jak się bierze kilka dań po kolei to talerze zalegają na stolikach.
Dodatkowo nikomu nie chciało się zanieść naszych bagaży ani w jedną ani w drugą stronę mimo, że sami wskazywali, że to zrobią.
- opcja AI niezła, ale bez mocnych alkoholi - więc jak ktoś chce pić coś lepszego to warto zakupić na wolnocłowej. Alkohol "światowy" kosztuje sporo. Barek w pokoju prawie cały za free więc fajnie bo nie trzeba latać po napoje do knajpy. Dodatkowe restauracje takie sobie i marny wybór. SPA to nazwa wygórowana ale można się popluskać. Jest siłownia - jak ktoś lubi i potrzebuje to warto. O tenisie ziemnym nie myślcie chyba, ze na zewnątrz jest niższa temperatura lub chcecie grać w nocy (15E za godzinę) - jest po prostu za ciepło.
- mało basenów - właściwie jeden, a miejsca sporo - najpierw nie było ludzi więc ok, ale potem przyjechała grupa arabusów na konferencje wiec zajęli większość miejsca
- w ogóle dziwne podejście - jak byli sami turyści to zero animacji, cisza na basenie - jakby nic sie nie miało dziać. Jak przyjechała ta grupa konferencyjna to nagle zaczęli się starać - robili im imprezy na basenie, animacje, wieczorne imprezy - tak jakby turyści nie byli odpowiednim klientem. Ogólnie to arabusy robili tam niezły syf - szczególnie na stołówce.
Ogólnie kite'owo wyjazd bomba. Turystycznie średnio. No i nigdy nie pojadę więcej z sun&fun - porażka.
Podziękowania dla Michała z Ellare.pl za zorganizowanie wyjazdu i pomoc na miejscu.