Ekspedycja Antarktyda 2013

Snowkiting - wszystko związane z tą zimową odmianą kitesurfingu.
Awatar użytkownika
wazari-team
Posty: 7
Rejestracja: 26 kwie 2012, 23:08
Latawiec: Flysurfer Speed 3 deluxe
 
Post27 kwie 2012, 02:29

Witajcie forumowicze!

Jesteśmy grupą ekspedycyjną Wazari Team i niebawem chcemy przemierzyć największą pustynię Świata – Antarktydę. Ze względu na dystans, będziemy korzystać z pomocy wiatru!
To wyzwanie podejmiemy we trójkę, w składzie:
Grzegorz Gontarz, Szymon Gontarz, Piotr Zaśko

Krótko Wam przedstawiamy nasze plany, postęp w przygotowaniach i oczywiście zdamy relację z latania na biegunie zimna!

TRASA

Chcemy wystartować z angielskiej bazy Halley i kierować się przez biegun geograficzny…. a następnie dotrzeć na drugi brzeg, do amerykańskiej bazy polarnej McMurdo

Obrazek


TERMIN EKSPEDYCJI

Start wyprawy planujemy na połowę listopada lub początek grudnia 2013 roku.
Wyprawa potrwa od 50 do 90 dni, w zależności od warunków i wykorzystania latawców.


WIATRY

Jak wieje i jak mocno?
Kierunek wiatru przeważnie taki jak na obrazku powyżej z mapą naszej trasy.

A poniżej przedstawiamy zebrane dane ze stacji pogodowych dla okresu grudzień – luty.

grudzień:
Obrazek

styczeń:
Obrazek

luty:
Obrazek


SPRZĘT

Jaki latawiec?
To się okaże! Ale najprawdopodobniej Flysurfer Speed3 deluxe15m, taki jak tu:
Obrazek

Narty?
Wybraliśmy narty crossowe, BLIZZARD FREE PRO, talia 118/88/110 R24, długość 178, wiązania DYNAFIT Vertical FT, buty SCARPA Spirit3
I będziemy ciągnąć po 2 szt. pulek ACAPULKA expedition tour 135 – szersze od standardowych sanek, z dodatkowymi „płozami” po bokach, żeby się nie wywracały przy większych prędkościach.


BEZPIECZEŃSTWO

Mając na celu zapewnienie sobie maksymalnego bezpieczeństwa, wyposażeni jesteśmy w następujący sprzęt:
- PLB (Personal Locator Beacon z systemem SAR GPS, rejestrowany nadajnik pozycji, korzystający z satelity SAR),
- radio VHF (łączność na pasmach: lotniczym, morskim, 6m, 2m, 70cm),
- telefon satelitarny Iridium


DOŚWIADCZENIE
Profesjonalnie podróżujemy od 14 lat. Z lodowcami i lądolodami mamy do czynienia od 2005 roku. Chodziliśmy po wielu lodowcach w tym największym po Antarktydzie na półkuli południowej – Tasman Glacier oraz dwóch z trzech lądolodów na Ziemi: ISLANDIA (Vatnajökull - wspięliśmy się na jego największy szczyt – Hvannadalshnukur w 2005 oraz trawers lądolodu ze wschodu na zachód w 2010) oraz GRENLANDIA (najdłuższy polski trawers Grenlandii oraz pierwszy polski trawers w okresie lato/jesień).

Tylko w jednej z naszych ekspedycji wykorzystaliśmy kite’y – podczas trawersu Grenlandii.
Były to chińskie latawce komorowe PANSH ACE 8m z barem rzemiosła polskiego ;))
Czy da się tym latać? Oczywiście, że TAK, a przy odpowiednich warunkach, nawet bardzo szybko! Jednak są to słabszej klasy latawce, więc z potrzeby większych możliwości i lepszego sterowania wybierzemy coś lepszego ;))

Poniżej kilka zdjęć z latania na Grenlandii:

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek


TRENING

Im większa wyprawa tym dłuższe przygotowania.
1) Przede wszystkim kondycja! Bieganie, pływanie, „pedałowanie” (rower jakby ktoś nie wiedział ;))
2) Trening na lodowcach – nie praktykujesz, ryzykujesz!! Ćwiczenia asekuracyjne, wyjmowania ze szczelin, wyznaczanie tras, itp. itd.
3) LATANIE – przede wszystkim praktyka w lataniu z nartami – im dłużej to robisz, tym łatwiej i szybciej przemieszczasz się z dużym obciążeniem (sanki).

Już w niedzielę wchodzimy na największy lodowiec Norwegii.
Będziemy testować latawiec Flysurfer Speed3, pożyczony od Andrzeja z AIRMAN.PL, wielkie dzięki!! Relacja tutaj po powrocie z majówki :))

a poniżej kilka zdjęć z sierpniowej przechadzki po lodowcach Norwegii:

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Może ktoś zaczerpnie magii z tych widoków i poleci polatać :))) – przestrzenie i widoki niesamowite!!


To tyle na razie, lecimy do Norwegii potrenować i przetestować latawiec,
do usłyszenia!!
Grzegorz

airman
Posty: 893
Rejestracja: 01 sty 2004, 21:08
Deska: FLYBOARDS
Latawiec: FLYSURFER
Lokalizacja: ŁÓDZ/ŁEBA
Dostał piwko: 7 razy
Kontaktowanie:
 
Post27 kwie 2012, 09:02

Powodzenia chłopaki.
He he my dziś wylatujemy z grupą do Egiptu wygrzać tyłki, a Wy w tym czasie będziecie śmigali po lodowcu :thumbsup:
Łapiemy się po powrocie

Awatar użytkownika
Butcher
Posty: 284
Rejestracja: 12 kwie 2011, 09:57
Deska: SS Crisis
Latawiec: SS Rally
Lokalizacja: Bydgoszcz/São Paulo
Postawił piwka: 27 razy
Dostał piwko: 4 razy
 
Post27 kwie 2012, 09:56

powodzenia! :thumb:

ponizej link z ostatniej wyprawy Janka - moze przyda Wam sie kilka informacji w kwestii bezpieczenstwa (mam na mysli zabezpieczenie sprzetowe glownie)...

http://www.kiteforum.pl/forum/viewtopic.php?f=16&t=44762

Awatar użytkownika
mleczny
Posty: 348
Rejestracja: 30 cze 2005, 14:55
Deska: canon
Lokalizacja: w-wa/podkowa
Postawił piwka: 10 razy
Dostał piwko: 33 razy
Kontaktowanie:
 
Post27 kwie 2012, 22:42

powodzenia i miłej zabawy w norwegii, ja własnie wrociłem :) tam środek zimy ponad 3m sniegu na hardangervidda plateau ,na lodowcu będziecie mieć fajnie :)

Famay
Posty: 1154
Rejestracja: 04 paź 2010, 14:46
Latawiec: Cabrinha
Postawił piwka: 18 razy
Dostał piwko: 17 razy
 
Post27 kwie 2012, 22:47

Powodzenia :thumbsup: Mam nadzieję , ze wszystko się uda :!:

Awatar użytkownika
wazari-team
Posty: 7
Rejestracja: 26 kwie 2012, 23:08
Latawiec: Flysurfer Speed 3 deluxe
 
Post28 kwie 2012, 02:51

Dzięki za dobre słowa! :))


mleczny pisze:powodzenia i miłej zabawy w norwegii, ja własnie wrociłem :) tam środek zimy ponad 3m sniegu na hardangervidda plateau ,na lodowcu będziecie mieć fajnie :)


Super informacja!! :))) liczymy, że śnieg się jeszcze tam trzyma!!W niedzielę ruszamy na lodowiec, oby nie było za ciepło ;)))

Awatar użytkownika
mleczny
Posty: 348
Rejestracja: 30 cze 2005, 14:55
Deska: canon
Lokalizacja: w-wa/podkowa
Postawił piwka: 10 razy
Dostał piwko: 33 razy
Kontaktowanie:
 
Post28 kwie 2012, 18:21

lokalesi mówili że ta zima/była jest słabsza od normalnych - z regóły w okolicach haugastol snieg jest do połowy maja, teraz w niektorych miejscach już go było mało ale dalej jest to zima jakią u nas cieżko spotkać :)

https://vimeo.com/channels/remsinvitational - tutaj link do 3 filmow kręconych tam tydzien temu :)

Awatar użytkownika
wazari-team
Posty: 7
Rejestracja: 26 kwie 2012, 23:08
Latawiec: Flysurfer Speed 3 deluxe
 
Post13 maja 2012, 16:27

Cześć!

Norwegia już za nami.
Byliśmy tam tydzień, 5 dni na lodowcu, a na śniegu resztę czasu, którego nie wykorzystaliśmy na dojazd.

Ale po kolei:

Wylądowaliśmy w Norwegii na lotnisku TRF (Oslo Torp Sandefjord) – tam można dotrzeć samolotem za małe pieniądz (+ dodatkowy bagaż) – jeśli odpowiednio wcześnie wykupi się bilety - koszt na jedną osobę wraz z bagażem i sprzętem sportowym (w obie strony) nie powinien przekroczyć 800zł.

Następnie musieliśmy przetransportować nasz sprzęt i samych siebie do krainy lodem płynącej. Wypożyczyliśmy samochód (autobusem trwałoby to zbyt długo i kosztowało podobnie). Na lotnisku czekała na nas hybryda, nazywana przez nas tramwajem… a przecież hybrydowe auta sprawdzają się w mieście, a nie na górskie drogi.. ale ku naszemu zdziwieniu spalała nam średnio 5,5l /100km… a do przejechania pod lodowiec (okolice Gjerde (http://maps.google.pl/maps?q=gjerde+nor ... a&t=m&z=16)) mieliśmy najkrótszą drogą blisko 500km. Zrobiliśmy trochę więcej, by sprawdzić kilka miejsc na kite’owanie – okolice Bessheim, ale o tym później. Jak widać na poniższym zdjęciu, trochę śniegu tu dopadało…

Obrazek

Dotarliśmy do planowanej doliny w okolice miasteczka Gjerde, tam zaopatrzyliśmy się w whitegas (do kuchenki MSR) i w drogę. Zaczęliśmy doliną. Mieliśmy po 35 kg w plecakach + kilka kg na nogach (narty, buty ;)) a chcieliśmy dotrzeć do lodowca na nartach, by nie dźwigać dodatkowego bagażu na plecach… przecież i tak ramiona „odpadały” nam po kilku godzinach wędrówki… Do podejścia wybraliśmy trasę łagodniejszą , a stromą - bardziej niebezpieczną do zejścia – czyli odwrotnie jak to się robi w górach… ale od czego są narty? – i właśnie tu jest odpowiedź – na nartach można więcej…

Podejście doliną pod jezioro na wysokość 1200m n.p.m..:
Obrazek

Dalej podążaliśmy lodowcem na północ ku plateau wschodniemu przez nunataki - praktycznie w całości pokryte lodem i śniegiem (m.in. przez szczyt Austdalsnuten 1757m npm). Pogoda była świetna pomimo dość silnego i mroźnego wiatru z północy. Było górzyście i biało, jak widać na poniższej fotografii:
Obrazek

Nocleg zrobiliśmy na zboczu góry, więc mieliśmy piękny widok na najwyższy szczyt w okolicy: Lodalskåpa (2083m npm) oraz na plateau wschodnie, na którym można dobrze pokite’ować – niestety rano wiatr ucichł :(… cóż… na tym płaskowyżu nie było nam dane rozwinąć skrzydła...
Obrazek
większy rozmiar obrazka



Idziemy dalej – na zachód – musimy przedostać się z plateau wschodniego na plateau główne przez dwa lodowce: Lodalsbreen i Småttene. Niewątpliwie był to najtrudniejszy odcinek tej trasy. Musieliśmy nie tylko uważać na ryzyko lawin z otaczających nas gór, ale również na gigantyczne szczeliny przykryte śniegiem i lodem. Niektóre czasem dawały znać o sobie, gdy pokrywa lodu zaczynała pękać pod naszym ciężarem i delikatnie się zapadać… na szczęście tylko na tym się skończyło…

Zjazd lodowcem Lodalsbreen:
(górzyście:)
Obrazek

(a czasami szczeliniaście:)
Obrazek

i podejście lodowcem Småttene:
Obrazek

W dość nieciekawej pogodzie dotarliśmy na płaskowyż (plateau główne). Praktycznie nie mieliśmy widoczności…i nie wspomnę już u wietrze, którego wyglądaliśmy już od 2ch dni…
Kolejny dzień przyniósł spore opady śniegu. Wybraliśmy się na najwyższy szczyt w okolicy – Lodalskåpa. Warunki były bardzo kiepskie jak na ten szczyt, ale wykorzystując cały dzień udało się go zdobyć i szczęśliwie wrócić do obozu.

(na szczycie Lodalskåpy:)
Obrazek

Kolejnego dnia wreszcie zaczęło powiewać… wiatr słaby, a nawet bardzo.. ale rozłożyliśmy skrzydło i spróbowaliśmy go postawić w „ekstremalnie niskich” wiatrach. Maksymalne prędkości powiewów osiągały 12-16 km/h, ale ku naszemu zdziwieniu Flysurfer wzbił się w powietrze bez najmniejszego problemu!!

Obrazek
Obrazek

Korzystaliśmy ze skrzydła Flysurfer Speed 3 deluxe 15m od Airman’a.
Latawiec szybko reaguje na manewry barem, pomimo słabego wiatru udaje nam się ruszyć (bez bagażu)… może gdybyśmy wzięli dodatkowe linki i wydłużyli dystans skrzydła od podłoża – szukając wiatru wyżej, to polatalibyśmy lepiej? Sam nie wiem.. pogoda była kiepska… będziemy jeszcze testować te skrzydła ale zastanawiamy się nad docelowym zabraniem na Antarktydę po 2 latawce – jeden mniejszy na silne wiatry…. Oczywiście zależy nam na wadze, także pewnie będzie wchodziła tu pod dyskusję wersja deluxe.. tylko czy jest tak wytrzymała jak cięższy jego brat??

(kilka fot. z testów:)
Obrazek
Obrazek

Silniejszy wiatr nie przyszedł… przeszliśmy przez część plateau głównego i dalej przygotowywaliśmy się do ewakuacji z lodowca… Jak widać na poniższych obrazkach przestrzenie są niesamowite, teren lekko pofałdowany, jednak śnieżny i bez szczelin… można by tu fajnie pokite’ować – może następnym razem!!:

Obrazek
Obrazek

5tego dnia na lodowcu zjeżdżamy z lodowej czapy, częściowo przez część górską doliny – do miejsca, gdzie zostawiliśmy nasz „tramwaj”…

Obrazek

a tak wyglądała nasza trasa oraz jej profil:

Obrazek
większy rozmiar obrazka

Obrazek

Został nam jeszcze dzień do odlotu, więc pojechaliśmy do wcześniej wspomnianego miejsca przy Jotunheimen – okolice Bessheim (http://maps.google.pl/maps?q=bessheim+n ... wegia&z=11), w celu pokite’owania.
Niestety wiatr bardzo słaby. Było tam jeszcze kilku sonwkite’ciarzy, którzy próbowali pojeździć… niestety była to tylko walka ze słabym wiatrem i utrzymaniem latawca w powietrzu…

Poniżej kilka zdjęć z tego miejsca:

Obrazek
większy rozmiar obrazka


Obrazek
większy rozmiar obrazka

Obrazek
większy rozmiar obrazka


Jak widać teren fajny i co najważniejsze łatwo dostępny (260km od centrum Oslo!)

Pozdrawiamy serdecznie, do usłyszenia!
Grzegorz z resztą ekipy.

Smokie
Posty: 5595
Rejestracja: 07 sie 2003, 12:00
Deska: Semente Pocket Rocket, 77
Latawiec: Slingshot RPM
Lokalizacja: Warszawa
Postawił piwka: 121 razy
Dostał piwko: 77 razy
Kontaktowanie:
 
Post13 maja 2012, 20:15

Super chłopaki !!! Widać że przygotowania idą pełną parą. Świetna relacja i fajne fotki. Trzymam kciuki :)

Awatar użytkownika
Butcher
Posty: 284
Rejestracja: 12 kwie 2011, 09:57
Deska: SS Crisis
Latawiec: SS Rally
Lokalizacja: Bydgoszcz/São Paulo
Postawił piwka: 27 razy
Dostał piwko: 4 razy
 
Post14 maja 2012, 11:00

tak trzymac!!! :clap:

Awatar użytkownika
onzo
Posty: 5583
Rejestracja: 19 paź 2003, 22:34
Deska: Wainman Joke 138
Latawiec: Vegas 9,12,16
Lokalizacja: WaWa
Postawił piwka: 41 razy
Dostał piwko: 89 razy
Kontaktowanie:
 
Post29 maja 2012, 14:27

świetny pomysł! Zastanówcie się tylko nad tymi latawcami - czy 15m2 to dobry rozmiar patrząc na statystyki wiatrowe? Mając na względzie wypadek Marka Kamińskiego ze zbyt silnym wiatrem może warto wziąć większy na słabsze wiatry a mniejszy na silniejsze? Powodzenia!

Awatar użytkownika
wazari-team
Posty: 7
Rejestracja: 26 kwie 2012, 23:08
Latawiec: Flysurfer Speed 3 deluxe
 
Post29 maja 2012, 22:37

onzo pisze:świetny pomysł! Zastanówcie się tylko nad tymi latawcami - czy 15m2 to dobry rozmiar patrząc na statystyki wiatrowe? Mając na względzie wypadek Marka Kamińskiego ze zbyt silnym wiatrem może warto wziąć większy na słabsze wiatry a mniejszy na silniejsze? Powodzenia!

Cześć,
Obecnie zastanawiamy się na zabraniem latawca 8m^2 otwartokomorowego (FlySurfer Outlaw) i wcześniej wspomnianego Speed'a 3 15m^2...
Niektórzy wręcz przeciwnie - uważają, że 15m^2 to za dużo ze względu na nasz ciężar (65-75kg)... w końcu praktycznie cały bagaż będziemy mieli za sobą na sankach.... Zawsze mamy plecaki, ale to nas dociąży tylko max + 8kg.
Także chyba więcej niż 15m^2 to niezbyt dobry pomysł....

Dzięki za posta, pozdrowienia serdeczne
G.

Awatar użytkownika
wazari-team
Posty: 7
Rejestracja: 26 kwie 2012, 23:08
Latawiec: Flysurfer Speed 3 deluxe
 
Post26 gru 2012, 05:00

Witajcie ponownie!
Sezon już w pełni, czas na kolejny wyjazd treningowy. Właśnie skończyliśmy pakować sprzęt i cały ekwipunek.. za kilka godzin wylatujemy do Norwegii. Tym razem udamy się na Hardangervidda. Śniegu dużo, obecnie -15*C, wiatr około 6-8 m/s... Zapowiada się ok!!

Zabieramy ze sobą Flysurfer'y Speed3 12m^2 oraz 15m^2.
Naszą wyprawę wspiera Flysurfer oraz Airman (przy okazji podziękowania dla Andrzeja Stawickiego :))). Obecny sezon przetrenujemy właśnie na Speed'ach 3.

Na bieżąco przekażemy Wam wrażenia z "latania" tu na forum oraz na naszej stronie wyprawy... jak również można będzie coś zobaczyć na stronie w facebooku, którą właśnie założyliśmy:
http://www.facebook.com/pages/Wazari-Te ... 2513253010

pozdrawiamy i do usłyszenia!!

Awatar użytkownika
wazari-team
Posty: 7
Rejestracja: 26 kwie 2012, 23:08
Latawiec: Flysurfer Speed 3 deluxe
 
Post13 sty 2013, 11:47

Cześć,
Poniżej zamieszczam krótką relację.
Więcej zdjęć znajdziecie na stronie wyprawy: http://antarctica.wazari.pl (zakładka "przygotowania").
Również świeże informacje na FB: http://www.facebook.com/pages/Wazari-Te ... 2513253010



Norwegia po raz kolejny…
Tym razem zimą, wybraliśmy się w skandynawskie góry, by odpocząć od codzienności i kontynuować trening, jaki zaplanowaliśmy przed trawersem Antarktydy. Niestety skład ekipy na czas wyjazdu uległ pewnej zmianie. Piotr musiał zostać na dyżurze w szpitalu i zastąpił go nasz kolega z Włoch – Giuseppe. Udaliśmy się nieco bliżej Oslo niż ostatnim razem – w krainę śniegu i lodu – na płaskowyż Hardangervidda. Przez większość roku można dotrzeć tam tylko pociągiem. W sercu dziczy, mieści się wioska Finse - położona nad jeziorem - wśród gór i nieopodal całkiem sporego lodowca Hardangerjøkulen. Jak tam jest? Zacznijmy po kolei….
Obrazek
Obrazek
Obrazek
26 grudnia 2012 mieliśmy dotrzeć samolotem do lotniska Oslo TRF. Niestety w wyniku pewnych komplikacji na lotnisku Okęcie, musieliśmy wykupić kolejne bilety i odlecieliśmy trochę później z nowego lotniska w Lublinie (mieszczącego się w Świdniku ;)).
Nowe lotnisko, nowa obsługa… i nowa jakość. Bez problemu nadaliśmy bagaż i przed wyznaczonym czasem dolecieliśmy do Norwegii. Szybki transfer (darmowy) do pociągu to Torp i jedziemy nowiutkim szwajcarskim Stadler’em BM74 do Drammen, gdzie po godzinie podróży mamy przesiadkę do pociągu relacji Oslo S – Bergen. Okazuje się, że nasz bagaż (pulki) jest za duży i nie może być przetransportowany takim pociągiem, bez wcześniejszej rezerwacji miejsca na taki gabaryt. Kierownik pociągu jednak jest na tyle miły, że po pouczeniu pokazuje, gdzie mamy wrzucić sprzęt i zaprasza do pociągu. W 2/3 trasy (po 4 godzinach), przychodzi nas obudzić i ustalić sposób wyładowania bagażu, tak by zrobić to na tyle sprawnie, żeby pociąg nie miał opóźnienia. Zatrzymujemy się w „dziczy” na malowniczej stacji w Finse na wysokości 1222m n.p.m. Jest sześć minut po godzinie czwartej. Zacina śnieg, kilka stopni na minusie, a wiatr osiąga prędkość ponad 50 km/h. Ogólnie miłe przywitanie. Znajdujemy szybko zaciszne miejsce, śpimy… rano załatwiamy formalności z pociągiem powrotnym i ruszamy na jezioro. Wiatr ucichł, jednak w porywach osiąga do 20 km/h, w dodatku na 15 minut wychodzi słońce zza chmur, możemy szybko rozpoznać teren. Rozwijamy Flysurfer’a 15m2 i rozpoczynamy jazdę na zamarzniętym zbiorniku. Wiatr nie jest stabilny, w dodatku słaby... jednak deluxy radzą sobie całkiem nieźle. Wolno, w większych porywach - trochę szybciej... i tak do późnego wieczora ciśniemy na tyle, ile wiatr pozwala. Jest zimno, poniżej -15°C, do tego wzmaga się wiatr i opady śniegu. Świeże opady dobrze przykrywają nasze obozowisko, także jest trochę cieplej. Dostajemy informacje z Polski o pogodzie na płaskowyżu na najbliższe 2-3 dni. Nie są zbyt optymistyczne. 2 dni sztormowe i duże opady śniegu… podejmujemy decyzję o treningu kondycyjnym – rundka wokół, czyli trawers lodowca Hardangervidda. Po mroźnej nocy odkopujemy obóz i udajemy się na zaplanowaną trasę. Bardzo silny wiatr z południa i widoczność ograniczona do 30 metrów znacznie utrudniają poruszanie się. Pierwszego dnia docieramy do lodowca. Podczas marszu robimy tylko jeden przystanek – za ogromnym głazem, tak by osłonić się od sztormowego wiatru i zacinającego śniegu… Widoczność na tyle była ograniczona, że gdy się zatrzymaliśmy nasz kolega stwierdził – idźmy dalej, wreszcie wiatr ustał! Wskazaliśmy mu ten wielki kamień.. Giuseppe zaniemówił, hehh… Po zmroku rozbijamy obozowisko. Wiatr i opady nie ustają. Rano budzimy się nieco zasypani... Zza chmur wyłania się niebo i piękny widok na pobliskie okolice. Ponad godzinę zajmuje nam odkopanie namiotu, nart, pulek oraz złożenie obozu. Sztormowy wiatr ciągle trzyma nas w objęciach, a my wykorzystując lepszą widoczność – wspinamy się lodowcem na plateau główne. Po osiągnięciu grani napływają chmury i widoczność spada praktycznie do zera. Ratujemy się wprowadzoną wcześniej do GPSu mapą topograficzną. Na jej podstawie wyznaczamy trasę i w kilka godzin udaje nam się zejść z lodowca po drugiej stronie, unikając przy tym szczelin przed moreną czołową. Już nocą, przy świetle czołówek rozbijamy namiot i regenerujemy się, zajadając liofilizaty Lyo expedition :)). Około godz. 21:00 nasz namiot rozświetla blask księżyca – kolejne godzinne okno pogodowe ;))… Następnego dnia (31.12.12) zjeżdżamy doliną do jeziora nieopodal Finse. Wiatr znacznie słabszy, więc do późna jesteśmy w stanie surfować na kita’ach :)) O 23:00 popijając %% wykrzykujemy „Wszystkiego najlepszego w nowym roku” i zasypiamy… sen nie trwa zbyt długo - godzinę później jesteśmy w centrum sztucznych ogni… Niesamowita moc dB wzmacnianych echem pochodzącym od pobliskich gór dotkliwie nas wybudza ;)) tak, więc… nie udało się po cichu wkroczyć w Nowy Rok, lecz z hukiem… a nowy dzień, pierwszy dzień roku 2013 przyniósł ciszę. Wiatr znacznie osłabł, jednak był na tyle odpowiedni, że w końcu można było lepiej poszaleć na Flysurfer’ach. Na skrzydłach 12m2 i 15m2 przemierzaliśmy jezioro, pogłębiając znajomość z Speed’ami 3. Miejsce super, lecz potrzeba trochę szczęścia do pogody. Pewnie tu wrócimy za 2-3 miesiące i trochę polatamy! Dzień będzie dłuższy, pogoda powinna być bardziej stabilna…
Obrazek
Obrazek
Powrót… Spokojnie pociągami… dość szybko, a na lotnisku, jak zwykle niespodzianka! Paniom na odprawie nie podoba się (oczywiście) nasz bagaż. Pomimo wykupienia za dość duże pieniądze miejsca na narty i dodatkowy bagaż, obsługa lotniska nie chce nas wypuścić… Waga i wymiary – są odpowiednie według regulaminu, ale z uwagi, że są to pulki, Norwegowie twierdzą, ze musimy zapłacić dodatkowo po 170 NOK od sanek, bo ich kształt przypomina sprzęt sportowy. Jednak my już opłaciliśmy sprzęt sportowy i według tego samego regulaminu nie możemy wziąć ze sobą kolejnego sprzętu sportowego. Po długich rozmowach, udaje nam się dogadać i spakować wszystkie narty w jeden pakunek… Choć nie jest to zgodne z (tym samym) regulaminem, to według nich jest OK… i możemy lecieć… Na tym kończy się ta krótka historia… Choć za oknem niewiele śniegu - dopóki mamy sezon - czas szykować się na kolejny trening… Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku!!

Dane wiatrowo-temperaturowe:
Obrazek
Obrazek

Kolejny wyjazd do Norwegii szykujemy na marzec, licząc na wspaniałą pogodę :))
pozdrawiamy!!

Awatar użytkownika
jarul7
Posty: 376
Rejestracja: 01 cze 2009, 15:00
Deska: su2
Latawiec: torch
Lokalizacja: Trzebiatów & sanatorium Resko:D Zeeland NL
Postawił piwka: 2 razy
Dostał piwko: 1 raz
Kontaktowanie:
 
Post13 sty 2013, 12:54

No to teraz tylko latawce i trenowac snowkite póki pogoda sprzyja :thumb:
Trzymam kciuki i czekam na kolejne info


Wróć do „Snowkiting Forum”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości

cron