trudno - postanowiłem włożć kij w mrowisko.
Magdo.
Jesteś już chyba dość duża aby podjąć samodzielną decyzję co do tego czy chcesz pływać z leszem czy nie. Sam fakt ,że pytasz o to świadczy o tym ,że analizujesz ryzyko z tym związane. No i git. Fuu 1 pływał czasami z leszem, w szkółkach - jak zauważyłaś, też kursanci pływają z leszem, ja również sam używałem lesza do deski ( i to takiego co wygladał jak kabel telefoniczny)
Miałem dokładnie ten sam problem co Ty.
Czyli - "walczyć" w wodzie ze zgubioną deską lub ryzyko dostania w "lampę" deską przypiętą.
Oczywiście w szkólce uczyli mnie jak dopływać do zgubionej deski ale jak życie pokazuje w różnych warunkach wygląda to różnie.
Popływałem sam z leszem i sam bez lesza i ........kupiłem lesza.
Jak napisał Janek fuu - to nie guma od gaci.......
Sami wiecie jekie ryzyko niesie ten sport.
Kto da gwarancje , że jak nie mam lesza to nie dostane w łep a jak bedę miał to dostanę ( Prawda GAAS ??)
Oczywiście ryzyko jest zawsze tak czy siak i możemy tu dyskutawać długo.
Myślę jednak ,że jesteśmy dorośli i sami podejmujemy decyzje.
Domyślam się ,żę tu wiekszości to się nie spodoba i zaczną wylewać na mnie kubły śmieci ,ale ja chwalę sobie to ,że w tamtym czasie miałem tego lesza.
Do póki go nie miałem po każedej glebie taplałem się z kajtem i szukałem deski - zwłaszcza w Rewie. W rezultacie dłużej szukałem , lądowałem kajta, ganiałem deskę i z jęzorem do pasa odpalałem na nowo niż pływałem.
Z leszem inaczej - podjąlem ryzyko, popływałem więcej, ( w śmiesznym kasku, a czasami też bez kasku) nabrałem praktyki w różnych sytuacjach, lepiej popracowałem kajtem, lepiej opanowałem deskę i któregoś pięknego dnia postanowiłem lesza odpiąć. I jest git.
Wbrew pozorom łatwiej mi teraz ganiać zgubioną deskę bo mam większą wprawę i bardziej znam zachowanie latawców w różnych warunkacj i na różnych spotach.
Musicie przyznać ,że człowiek po kursie pomimo, że pływa już sam nabywa dopiero praktyki i jeszcze długo długo robi masę błędów - tak jak np. świeży kierowca pierwszej zimy.
Inna sprawa to spot.
Rewa jest dosyć trudnym spotem dla mało wprawionych riderów - co innego chałupy. Tam gdzie masz wodę do pasa i mniej -ten problem praktycznie nie istnieje.
Takie jest moje zdanie na tem temat.
P.S
Nie zrozumcie mnie żle, i nie mówię tu akurat o ludziach akurat z tego topicu ale zastanawia mnie i zraża w tym sporcie jedna rzecz a właściwie nie sporcie ale tym forum.
Dużo ludzi daje rady na poziomie profesora albo przynajmniej doktora.
Mam pytanie.
Ile trzeba pływać ,żeby na tym forum mieć status profesora ??
2 lata?? 4 lata?? rok???
Czy jeżeli ktos pływa np drugi sezon to naprawdę zdobył juz taką ogromną wiedzę, przeżył na własnej skórze tyle dramtycznych sytuacji, że można pouczać innych ???
Tu żadko się pisze - MOIM ZDANIEM natomiast wali się od razu rady a nie żadko wogóle nie na temat.( o jakości rad nie wspomnę).
Czasami mam wrażenie ,że co niektórzy gościowie piszą tylko po to aby po prostu coś klepać a konkretów jak na lekarstwo.
To tyle. MOIM ZDANIEM.
Pozdrowienia dla "profesorów"