
Było słabo, gdy się rozwiało zgubiłem deskę a latawiec ciągnął mnie w kierunku Helu. Jak nie miałem pod nogami dna a kite w wodzie to dopiera stracha się najadłem jak nie za bardzo wiedziałem co dalej robić. Dechy nie ma pod nogami dna nie ma a latawiec kołysze się na wietrze niestety w wodzie

Gdy już udało się go podnieść na lewy hals i oczywiście body dragi i do mostu w Chałupach przy restauracyjce..
Było ciężko, strachu się najadłem, ale chcę serdecznie podziękować Gościowi, który mnie zaparkował na moście - pomógł zwinąć. Dziękuję również kolesiowi, który wyłowił moją deskę przytrzymał i oddał

Dobrze jest gdy są ludzie, którzy pomagają, gdy widzą, że kolesiowi coś idzie nie tak.
Pozdrawiam wszystkich. tych którzy pomagają jak i tych którzy kiedyś pomocy potrzebowali.
dzisiaj nauczyłem się jednego, jak to ktoś powiedział "podróże kształcą".
T.