powalczylem troche ciut poplywalem...no ale przy jednym ze szkwaloof stwierdzilem ze rozsadnym pomyslem bedzie zryweczka a nie walka na cyplu.....
szybka reakcja bach ..ciach..a tu...niestety latawka leci w sina dal bo 5 linka sobie peknawszy..ahh no coz
na szczescie juz motorowka w wodzie bo dzielni ratownicy ludzi i sprzetu z pobliskiej szkolki pomagaja wyciagnac latawke ktora kolesiowi zagnalo az pod oslonino....
podszedlem zagadalem i czekam...az tu z nikad plynie sobie lodeczka zielona, mala z silniczkiem i podbiera moje kajciwo..fajnie pomyslalem zaraz bedize szmata podsusze i ide smigac dalej...hmmm gdzie on plynie...na pewno nie w nasza strone...brac kajtowa poradzila abym udal sie na molo bo pewnikiem tam zaparkuje jegomosc...
nieco przeklinajac i rozmyslajac o tym jak musi by zaciety koles ktory podebral moja zgube (wiadomo chce kase za podwozke)...no ale moglby tak daleko nie odplywac przeciez podejde pozniej i ureguluje..ahhhh
i kolejny zonk...
po dotarciu ..spoooory kawalek z cypelka na bosaka

co teraz...
po paru minutach podpytywania ktos pokazal palcem mlodzienca ktory bardzo sie speszyl na moj widok...podszedlem zapytalem i otrzymalem odpowiedz w stylu pana dorna ludwika...eeeeeyyyyyuuuuueeeeeee
okazalo sie ze latawka zwinieta w klebek pieknie schowana u niego na zapleczu....
po krotkiej rozmowie mlodzieniec ktory doskonale wiedzial jaka to latawka rodzaj i model... zwrocil mi ja
moze troszke bylem newowy i nie bylem usmiechniety...moze dla tego nawet nie wspomnial o jakiejs kasie....moze dlatego..a moze byl jakis inny powod dlaczego tak skrzetnie ukryl latawiec i nie interesowal sie kto jest wlascicielem.....
sorki ze taki dlugi opis ale chcialem wam jak najlepiej opisac sytuacje....
moze ja jakis podejzliwy a moze to nerwy....cholerka sam nie wiem.....
moja rada...patrzcie kto podbiera sprzet !
pozdro