Krótki raport sytuacyjny:
Testy mojej latającej łodzi zakończyły się sukcesem! Ogólnie mówiąc; nikt nie zginął i obyło się bez strat w sprzęcie (nie licząc zgubionego rumpla własnej roboty). Jak na parę godzin pracy przy skorupie łódeczki i brak jakichkolwiek doświadczeń, teorii i wsparcia z zewnątrz to uważam, że było warto.
Test odbył się w ChałupachIII 5.07 przy wietrze zachodnim o sile
qrewsko zmiennej. Choć warunki nie były dobre to przynajmniej wiało wzdłuż brzegu. Na moją starą 14 AERO II było raz za mało raz za dużo i tu właśnie był problem, że nie miałem jakiegoś waroo (12-14m). Przyjąłem swoją niezawodną taktykę oblatywacza kamikadze "no bals no glory", wskoczyłem na łódkę z latawcem i z 3x z niej zeskoczyłem jak żaba na patelni. W końcu udało mi się wpiąć w moją "uprząż" i zastartowałęm na prawym halsie. Pierwsze spostrzeżenia były takie: łódź zapieprza tak samo szybko jak deska a jej waga była raczej nieistotna. Ster działał niezawodnie i dało się swobodnie sterować kadłubem. Łajba nawet ostrzyła mimo braku miecza (2 boczne stateczniki ok 75x5 cm). Na widok przeszkody w postaci kursanta z kitem podniosłem latawiec do zenitu i odpadłem sterem z wiatrem by wykonać zwrot - co nawet się udało - jednak kajt zakołysał się i zamierzał przepaść - gdy nim zapracowałem ciężar ciała za bardzo przesunąłem do przodu i zaryłęm dziobem w falę idąc na lewym halsie - co spowodowało wywrotkę. Wlekło mnie chwilę w czymś co nazwałbym roboczo: turtle-dragiem lecz udało mi się wsiąść do łajby i odwrócić ją. Niestety brak odpływów sprawił, że była już niestabilna kursowo i wywaliła się ponownie. Musiałem się wypiąć i z postawionym latawcem odwracałem moją łupinę. Łódź może i nadawała się do dalszych prób ale ja już nie za bardzo zwłaszcza, że był to ostatni dzień i trza się było jeszcze spakować i odwieźć przedstawicieli armatora jednostki na Hel.
Wnioski:
Zdecydowanie poprawić urządzenie sterowe używając do tego narzędzi mechanicznych a nie tylko noża... Zawias ogrodowy też się nie sprawdził jako jarzmo (może zacznę korzystać z tych kutych
). Stateczniki boczne przydałoby się wydłużyć na dziobie i rufie do 15cm - łódź będzie lepiej stateczna na kursie. Punk podpięcia latawca lepiej przesunąć w stronę dziobu (miałem za krótkie szyny do wózków kipowych - trzeba kupić nowe a nie brać tych z demobilu). Trza wykombinować odpływy (poszukam jakiś szpigatów) bo nie nadążyłbym chochlować wody. Wersja morska powinna być raczej kilowa (bardziej stabilna choć pewnie wolniejsza) i milej by było płynąć w 2 osoby (jedna na ster a druga do baru). Kamizelka asekuracyjna i kask raczej obowiązkowo ( ja miałem na wyposażeniu tylko czerpak na sznurku z litrowej butelki po turbocoli
) Do systemu bezpieczeństwa (to dość niefortunne słowo) następnym razem zastosuję wyczepną szeklę z dużym pływakiem z korka zamiast zwykłego karabińczyka (cholerstwo pod wodą trudno namacać). Trzeba popróbować startów z brzegu i nabrać wprawy. Mogła by być też pomocna kotwica i para wioseł przypiętych na sztywno.
Ogólnie uważam, że nowy sport - FLY-BOATING da się spopularyzować wśród młodzierzy i wędkarzy z żyłką astronauty. Na obecnych typach latawców będzie problem z gasnącym wiatrem (zwłaszcza w dłuższych rejsach, które przewiduję). Potrzebny jest nowy całkowicie pływający i wstający z wody latawiec typu "skrzynkowego". Prototyp lub chociaż model takiego latawca postaram się wkrótce wykonać z moim żaglomistrzem. Kadłub też trzeba będzie nieco dostosować do potrzeb ale to może dopiero na przyszły rok zlecę szkutnikowi. Póki co będę adoptował istniejący model w drugiej połowie sierpnia. Z braku pomocników - mój fotograf ratował łajbę i nie powstało ani jedno zdjęcie ani film
- może to i lepiej - kto był ten i tak widział.
Zaczynam szukać sponsorów, asystentów, PRowców
i włąścicieli waroo chętnych udostępnić swój sprzęt na kolejny etap testów lub wejść do historii jako piloci oblatywacze. Najbliższy kolejny termin 18-30 sierpień - zatoka Gdańska (będę miał do dyspozycji jachcik kabinowy do asekuracji). Najbliższy miesiąc wyjeżdżam na rejs do Szwecji (trzeba trochę zarobić na nowe latawce;-)
Aloha