raf pisze:...brak wyobrazni, czy glupota?
Według mnie jedno i drugie

Jak dla mnie adrenalinę powinni mieć ci z czerwonego parawanu

a nie ci korzystający z atrakcji...
z 5 lat temu też bawiłem się w taki sposób, ale odbywało się to wtedy gdy wiało około 23 węzłów w wzwyż (nie dało się holować spadochronu za motorówką - za mała łajba i za duża fala) i w miejscu na plaży gdzie nie było ludzi (chociaż po paru minutach latania było tłoczno, ale staraliśmy się ludzi trzymać w bezpiecznej odległości w dodatku nie po bokach gdzie podmuch wiatru z innej strony mógł by znieść spadochron na jedną ze stron tylko za spadochronem w odległości nie mniej niż 5 m od zasięgu całego "zestawu".
Na filmiku widać, że nie mają za bardzo pojęcia co robią... Używanie całego zestawu między ludzmi... nie tedy droga do zarobku... wiadomo, że im więcej ludzi tym większa kasa bo więcej chętnych będzie, ale nie kosztem bezpieczeństwa

. Lepiej już przejść się kawałek po plaży a kto będzie zainteresowany i zobaczy latawiec/spadochron w powietrzu to się przejdzie, zapłaci i poleci...
Nie wiem czy dobrze zauważyłem, że jedna osoba trzymała linki sterownicze od latawca i sterowała nim (moim zdaniem zły zestaw do takiej zabawy). Starali się też żeby latawka nie poleciała za bardzo do góry (trzymając bliżej latawca za linę główną latawiec będzie niżej - mocniejszy podmuch wiatru i go nie utrzymają latawiec poleci w bok i w górę - może skosić przy okazji parę głów, no i jak dla mnie trochę złe zabezpieczenie (obciążnik) worek z piaskiem.....
Jak by ktoś chciał pobawić sie w takie coś to niżej opis jak to było u nas:
Gdzie:
1 - lina główna około 25 mm grubości;
2 - lina do ściągania około 6 mm grubości;
3 - węzeł "kluczka" - ciężko było go rozplątać ale był pewny - w pętelce zaczepiona szekla;
1 - lina główna - na drugim końcu była zawiązana węzłem ratowniczym (pewny węzeł i łatwy do rozplątania, nawet gdy jest mokry) do liny stalowej która była zaczepiona w 2 falochrony w kształcie ósemki pod wodą na głębokości min. 150-160 cm.
Linka nr 2 podczas gdy spadochron był w powietrzu była luźna, po zakończonej sesji ciągnęło ja 3 kumpli żeby zniżyć lot, gdy spadochron był "uziemiony" dwóch kumpli "szło" po linie głównej do linek sterowniczych spadochronu - trzymali je przy samej szmacie - spadochron nie miał szans polecieć w górę, gdy latawiec był na tyle nisko, że dało sie go złapać za linę główną (za węzłem "kluczką") wtedy dwóch kumpli za nią łapało i ściągało go w dół;
Gdy podpinaliśmy kogoś "obcego" to miał zakaz łapania za uchwyty do sterowania spadochronem

. Spadochron puszczaliśmy w takich warunkach wiatrowych, że po puszczeniu lin spadochron szedł w górę bez najmniejszych problemów, że nie trzeba było podskakiwać...
Należy też pamiętać żeby nie siadała za lekka osoba przy silniejszym wietrze chyba, że będzie miała na plecach dodatkowy obciążnik... jak to było w moim przypadku... Moja waga kogucia

+ silny wiatr skutkowało to tym, że 4 kumpli nie dało rady mnie ściągnąć na ziemię

po okolo 30 min prób olali mnie położyli się na plaży i odpoczywali a ja sobie dyndałem i dyndałem w powietrzu dobre 35 min

dopiero jak wiatr trochę osłabł ściągnęli mnie w dół, następnym razem przy silniejszym wietrze musiałem zabierać ze sobą plecak z piaskiem
Jak dla mnie to nie jest zastrzyk adrenaliny, ale jak będę miał odpowiedni sprzęt to wypróbuję to z kajtem

- technicznie jest to możliwe no i wtedy był by niezły zastrzyk adrenaliny, tylko że trzeba to zrobić nad wodą o odpowiedniej głębokości
Może próbował ktoś z was tak zrobić
Dobra kończę już bo za bardzo się rozpisałem
