Dzięki uprzejmości kolegi Daniela miałem możliwość przetestować najnowszą zabawkę Fone – Bandit Dos 7m2.
Pierwsze wrażenie opakowania bardzo pozytywne – ładny i funkcjonalny plecak. Jego zawartość też mi się wizualnie podoba zarówno kajt jak i bar.
Rozłożenie sprzętu zajmuje trochę czasu – nie ma systemu one pump. Każdą tubę należy mocno napompować. Tuby poprzeczne posiadają zaworki z kulką.
Podłączenie linek do latawca proste i intuicyjne. Przy podłączeniu linek do kajta brak możliwości trymowania latawca – wszystkie ustawienia ustawia się przy barze.
Przy barze jest możliwość ustawienia długości linek przednich/trzymających oraz sterujących. Długość sterujących ustawia się taśmami.
Strymowane więc na wodę.
W pierwszy dzień warunki były hardcorowe Swinoujście onshore i nierówny silny wiatr ok 40 knt, deszcz padający w poziomie i 6 stopni.
Skróciłem linki przednie o jeden supełek i do góry. Latawiec w górze zachowywał się dziwnie – po odpuszczeniu baru spadał z zenitu na ziemię oraz strasznie anemicznie reagował na ruchy barem. Dałem sobie z nim spokój. Wziąłem swoją 7m Takoon Furia – nie było komfortu (strasznie szarpała) ale nie przepadała jak F-one. Potem próbowałem jeszcze 6,5 Wainmana też był zdepowerowany – i podobnie jak F-one – był anemiczny na sterowanie barem i też mi przepadł po odpuszczeniu baru. W samym powietrzu nie szarpał jak Takoon i równo przekazywał moc.
Kolejnego dnia warunki były już spokojne wiatr od 16 do 25 knt, side-on – Warszów.
Napompowałem go na kamień (poprzednio nie był tak nabimbany) i ustawiłem go na dużą moc i już przy 16 knt można było spokojnie pływać utrzymując wysokość (ważę 72 kg i deska 134x39,5). Przy tym ustawieniu latawiec już właściwie reagował na sterowanie barem, równomiernie przekazywał swoją moc. Jest szybki podobnie jak Furia w tym rozmiarze, ale wyżej i dłużej się na nim skacze niż na Furii i generował więcej mocy przy Kiteloopach.
A dla 7m - 16-18 knt wystarczyło aby sobie poskakać
Restart z wody – bajka, umoczyłem go w przyboju, pomieliło go trochę, nie przewinął się i wystartował .
Popływałem na nim również falkę trochę małą, ale zawsze (ok. 1m), - fajnie, tak jak lubię i oczekuję od kajta - stabilnie, równo, szybka reakcja na dodanie gazu, można go odpuścić (ale nie za mocno, coby nie przepadł

) i pojechać na samej fali.
Ale nie podoba mi się kilka rzeczy. Ponieważ jestem niskiego wzrostu (172 cm) niewygodnie sięga mi się do linki depowera, wolę jak w barze Takoona depower przy chickenloopie. Chociaż uważam, że ten kajt musi latać na maksymalnym powerze, gdy trzeba go depowerować, lepiej przesiąść się na mniejszy rozmiar. Po zdepowerowaniu gorzej reaguje na sterowanie barem i szybciej przepada po odpuszczeniu baru
Najgorszą wadą jest przepadanie po odpuszczeniu baru. Nawet przy spokojnych warunkach, gdy podusiłem bar latawiec potrafił przepaść z zenitu, również przy nieudanych skokach, gdy wyprzedziłem kajta również przepadał.
Ciekaw jestem czy jest to kwestia trymowania, czy po prostu tak ma. Wydaje mi się że tak ma – lubi max Power jest do latania a nie stania i wybaczania błędów

.
Podsumowując – fajnie na nim się pływa, daje dużo radochy, ale co z tym przepadaniem? Przy 40 knt się po prostu spękałem na nim wychodzić gdy spadł mi na plażę. Ale pewnie jest rozwiązanie 5,5 i jazda na maksymalnej mocy.
Więcej zdjęć z sesji z Bandziorem:
http://picasaweb.google.pl/gielniacz/BANDIT_DOS#
http://picasaweb.google.pl/gielniacz/20081101_warszow#