siedze tak sie rehabilituje i pomyślałem żeby wrzucać tu kontuzje z naszego podwórka.... żeby inni mogli wyciągnąć wnioski i nie popełniać tych samych błędów, co pewnie i tak sie nie uda...
19.10.2008 - maszo - "ostatni hals" http://kiteportal.pl/galerie/thumbnails.php?album=938
woda po kostki nie do konca zauważona i troche zlekceważona ( przecież zawsze sie udawało) lądowanie na powerze niedokręconego triku ... deska wbija sie w dno latawiec nisko ciągnie mocno lece na morde a nogi zostają w desce (orającej dno) czuje lekki chrzęst w stawie z wody wyłaże już na czworaka...
miałem na-piętki - gumy trzymające stopy.... co dziwne połamała sie ta która wypadła z gumy - nie wiadomo może bez nich nic by sie nie stało ale sądze ze na wodziie po kostki to bez znaczenia... - niemniej jednak nasuwa sie pytanie - czy z gumą jest zawsze bezpieczniej
złamanie kostki bocznej ze zwichnięciem....
tydzień w szpitalu, operacja po 12 tyg czeka mnie zdjęcie śruby i potem rehabilitacja....
100 razy sie uda raz nie uda i finał jest taki..... i wiecej na wodzie po kostki kręcić nic nie zamierzam
a tak wygląda po 6 tygodniach zaraz po zdjeciu gipsu ( po wymyciu jak nowa
oczywiście ruch stawem prawie niemożliwy i bolesny do tego noga ciągle mocno opuchnięta....