To ja jestem bohaterem tej fotorelacji

podstawowy błąd jaki popełniłem był taki że poprosiłem o pomoc w wystartowaniu kolegę który jak się potem okazało nigdy nie puszczał pompowanego latawca ,myślałem że wie jak to się robi skoro 2 lat uprawia snowkiting na 10m Ozonie

jak się potem okazało to był mój błąd
,nigdy ale to nigdy nie poproszę o pomoc kogoś jeśli nie będę pewien że wie jak to sie robi mam nauczkę 
sytuacja wyglądała tak:powiedziałem żeby złapał latawca za środek głównej tuby i przeszedł na krawędź okna wiatrowego a on zaczął się z nim siłować krzyknąłem do niego żeby zostawił w spokoju latawca a on zaplątany w linki puścił go przy okazji ciągnąc za linkę sterową ,po takim starcie latawiec momentalnie cofnął się w środek okna i dalej było widać , po 2-3 sekundach byłem na brzegu ,
kolejny błąd jaki zrobił kolega to wpadł pomiędzy mnie a bar wywracając mnie i uniemożliwiając mi użycie zrywki .
Jeśli chodzi o mnie to zanim się wybrałem do Mietkowa to najpierw przetestowałem tego Kita kilka godzin na sucho z montaybordem na strefie ,potrafię go sam wystartować oraz wylądować bez piątej linki jak i za pomocą piątej linki ,W Mietkowie z racji braku plaży poprosiłem kolegę żeby mi pomógł i widać jak się to skończyło .
W sobotę po tej nie udanej sesji z latawcem jeszcze trochę posiedzieliśmy na plaży ,zjawił się kolega z Wrocka któremu pomogłem prawidłowo wystartować i wylądować kita a przy okazji mój kumpel zobaczył jak to się robi.
Następnie pojechaliśmy na strefę samodzielnie wystartowałem latawca

a następnie kazałem temu mojemu nieszczęsnemu koledze go wylądować tak jak ja to robiłem w Mietkowie ,i tak przez godzinę uczył się startować i lądować
mam nadzieję że teraz taka sytuacja jak sobotę się nie powtórzy