Woo pisze:.... W Magawishu byłem, też zapłaciłem, ale poziom usług był żenujący i dlatego tam więcej nie pojadę. Nie będę gadał, że złodzieje itp, tylko zwyczajnie więcej nie skorzystam z ich oferty......
Miło mi słyszę kogoś niezadowolonego z bazy w Magawishu
Miałem z nimi w tym roku również niemiłą przygodę z nimi.
Coś mnie podkusiło, pierwszy raz w życiu pożyczyć od nich kita (9m Nobila, wiało dobre 30 węzłów, 105 kg mojej wagi)
Odpłynąłem od brzegu z kilkaset metrów, tam gdzie dobrze wiało i wtedy latawiec zaczął się strasznie deformować. Nie wiem dlaczego, może było za mało powietrza, ale obsługa sama pompowała, bo dużo latawców pęka od ciepła na plaży, może te Nobile tak mają, czy też może z tym modelem było coś nie tak. Zawróciłem do brzegu i jak już byłem około50 metrów od brzegu kite sam się potargał w powietrzu przy skrajnej tubie i to praktycznie na oczach obsługi.
Szef szkółki od razu do mnie, że to nowe kite, kosztują po 1500 euro, ale mi policzy za niego tylko 1000 euro.
Zacząłem z nim oglądać podarty latawiec, i w miejscu gdzie się potargał to były już ślady dwóch napraw: jedno szycie tuby i łata na materiale. Jeszcze w sąsiednim brycie dodatkowo znalazłem mu małą dziurkę, tak jakby latawic kiedyś „zwiedzał jakieś krzaki”
Pokazuję mu to i tłumaczę, że to chyba nie moja wina, bo kite rozleciał się w powietrzu po 5 minutach mojego pływania, a nie przez walniecie o wodę, brzeg czy innego kajciarza.
On na to, że jak pożyczam kite to pełna moja odpowiedzialność i składa mi ostateczną propozycję, naprawi go za 100 euro i potem mam go kupić ze szkółki za 750 euro, a jak nie to wzywa policję, dostanę mandat, wpis do paszportu i będę w Egipcie persona non grata.
Wtedy to już mnie lekko wku...ł tym straszeniem i kazałem mu dzwonić po Policję, bo sam chętnie porozmawiam z nimi.
Widziałem to wszystko trochę inaczej niż on, dał mi jakieś dziadostwo do pływania przy naprawdę silnym wietrze, co nie jest zbyt bezpieczne i jeszcze chce wyłudzić kasę.
Zaczął dzwonić po Policję, a ja po swojego rezydenta, bo to nigdy nie wiadomo co za prawo i zwyczaje u nich.
Po godzinie, albo go Policja olała, albo od początku blefował, bo powiedział że jak oddam za naprawę to po sprawie, a jutro mi pokaże rachunek ile za to szycie. Nadmienię, że za naprawę oddać to mu chciałem od razu, nie żebym się czuł winny, ale tak ogólnie dla „dobrego klimatu”, bo to mój czwarty pobyt u nich i połowa wyjazdu.
Oczywiście że za dwa dni pokazali rachunek, ale już nie na 100 euro, ale na 220, za szycie samego materiału 30x50cm w kształcie litery L, i to przy cenach w Egipcie J
Jak powiedziałem jej że były inne ustalenia (tym razem była jakaś laska szefowała) to zaczęła jakieś dramaty z darciem i wymyślaniem, miałem jej dosyć i całej tej sytuacji, dałem jej tę kasę i zwinąłem się ze spotu.
PS
Jeszcze na koniec mało profesjonalne zachowanie dziewczyny, nie chciała mi pożyczyć śrubokrętów do rozkręcenia desek i dali mi je chłopaki z sąsiedniej bazy ws-a-za co im serdeczne dzięki.
I tak się zakończył mój czwarty i ostatni pobyt w Colona Watersport w Magawishu, a w sumie jestem ciekaw opinii kogoś zawodowo związanego z szkółką/spotem, czy to ze mną jest coś nie tak, czy z tymi z Colona ?