Hej
Poniżej relacja i nasza opinia na temat spotu w Soma Bay:
Dopiero co wróciliśmy z
wiosennego wyjazdu do El Gounyi otworzyliśmy naszą bazę na helu i padł pomysł kolejnego wyjazdo do Egiptu tym razem do Soma Bay. Tymbardziej że ceny na jeden z najlepszych egipskich hoteli Palm Royal 5* (dawniej Intercontinental) były wyjątkowo atrakcyjne.
Tak więc długo nikt się nie zastanawiał i 18 maja o 9 rano nasza kilkunastoosobowa ekipa kursantów wylądowała w Hurghadzie. Szybki przejazd zamówioną taksówką do hotelu i... 11:00 jesteśmy na spocie, a tam.... WIEJE


Jeszcze tylko kontrolna weryfikacja temperatury wody i już po chwili było wiadome że pływamy BEZ PIANEK!

Pogoda dopisała w 100% - na 8 dni pobytu 7 dni pływania, w większości na 9 metrowych latawcach. Jeden dzień bez wiatru pozwolił się wszystkim idealnie zregenerować po kilku dniach pływania bez przerwy.
Tym razem większość grupy była na poziomie średniozaawansowanym - najsłabsi ćwiczyli zwroty bez przymoczenia, najlepsi uczyli się skoków oraz pierwszych trików takich jak backroll, transition, railey itp. Szlifowaliśmy również stylową jazdę na switchu oraz zwroty z przejściem na switch.

Tomek i jego pierwsze kontrolowane loty

Elzan - jak na pierwsze próby backrolla to trzeba przyznać że baaardzo stylowo..

... choć lądowania do miękkich nie należały

(tu akurat klasyczny błąd z przypadkowym kiteloopem)

Kazik i jego pierwszy skok..

..i kolejne, znacznie wyższe!

Jazda na switchu

Adrian również opanował sztukę latania

Codziennie robiliśmy 3 sesje szkoleniowe: Marek zajmował się grupą początkującą a ja trenowałem zaawansowanych. Pierwsze zajecia były wspólnym rozpływaniem oraz nauką nowych elementów. Kursanci wspólnie pływając motywowali się do dalszych postępów.
Druga sesja szkoleniowa była sesją zdjęciową - każdy miał swoje 5 minut by zademonstrować to czego nauczył się na porannych zajęciach. Aparat i "parcie na szkło" były doskonałym motywatorem.
Po przerwie na lunch schodziliśmy na ostatnie zajęcia na których eliminowaliśmy błędy wyłapne na fotosesji oraz staraliśmy się "podkręcić" wysokość lotów i "stylowość" danych elementów.

Każdy z uczestników miał możliwość przetestowania najnowszego sprzętu z kolekcji Crazy Fly 2012 oraz Gaastra Kiteboarding 2012. Chłopakom szczególnie do gustu przypadł nowy Jekyll, który jest bardziej zaawnsowanym latawcem niż Hatch, lecz "daje się ujarzmić" również średniozaawansowanym kitesurferom. Bardzo dobrze ostrzy, ma przyjemnie małe siły na barze lecz cały czas czujemy w którym miejscu się znajduje. Do tego dłuuuugo nosi przy skokach. Wszystkie latawce Gaastry i Crazy Fly można testować przez cały sezon w naszej bazie na helu.

Jeśli chodzi o spot to oceniamy go naprawdę wysoko. Brak rafy, ogromne ilości płaskiej wody robią naprawdę dobre wrażenie. Mimo że miejsca do szkoleń na lagunie jest sporo to są momenty w ciągu dnia gdzie może być tłoczno, szczególnie w pobliżu bazy. Pozostaje wtedy wyhalsować się dalej pod wiatr lub pływanie na głębokiej wodzie co uskutecznialiśmy z naszą grupą.
Podczas odpływu, w zależności od faz ksieżyca w lagunie jest kilka do kilkunastu centymetrów wody lub woda znika całkowicie. Termin naszego wyjazdu został dobrany tak, aby pływy były najbardziej korzystne, dzięki czemu na wodzie mogliśmy być cały dzień. Pod koniec wyjazdu woda w lagunie zaczynała znikać i musieliśmy robić kilkuminutowy spacer do głebokiej części zatoki.
Zdecydowanym minusem spotu jest czop, który pojawia się gdy przychodzi przypływ... Jeżeli ktoś nastawia się na freestyle, to nie uświadczy tu super płaskiej wody, chyba że podczas odpływu, lecz głębokość wody na pewno nie jest bezpieczna to nauki trików. Za to bez problemów przez cały czas można trenować na głębokiej wodzie.

Pierwsze wylądowane railey Tomka

Choć nie zawsze było tak kolorowo


Maciek - po 12nastu godzinach na wodzie pierwsze skoki na głębokiej wodzie

Baza w której gościlismy - Surfmotion to hmmmm.... zupełnie inna bajka. Jeżeli ktoś przyjeżdza tylko na pływanie to nie ma się do czego przyczepić - boksy, prysznice, toalety, kompresor, rescue, wszystko jest, no może prócz internetu bezprzewodowego

Jeśli chodzi o klimat w bazie to tutaj zdecydowanie się czuje że jest to niemiecka baza - "Ornung must zein" - strefa windsurfingu to strefa windsurfingu i nie ma zmiłuj, nawet jak ktoś ma kłopoty na wodzie to klakson + "opr" w bazie będzie czekał

Takiej atmosfery jak w Red Sea Zone nie znajdziemy tam na pewno, choć w działaniu bazy nie można jej nic zarzucić.
Hotel to również "zupełnie inna bajka" - 5*, ogromna kopuła w recepcji, gra na pianinie do kolacji i kilka różnych restauracji zdecydowanie robi wrażenie. Standard hotelu zdecydowanie odpowiada ilości gwiazdek a odległośc od bazy (400 metrów) sprawia że w przerwie między pływaniem można szybko wyskoczyć na lunch czy obiad.
Minusem części rekreacyjno / rozrywkowo / hotelowej jest brak innych atrakcji prócz kitesurfingu i tego co w hotelu. Takich rozrywek jak wypady "w miasto", go karty, paitball itp jakie zaliczamy na wyjeździe do El Gouny niestety w Soma Bay brakuje.
Oczywiście jeżeli jedzie się fajną ekipą, w 100% nastawioną na pływanie to spot można zaliczyć do zdecydowanej czołówki w Egipcie i na pewno tam wrócimy!
Podsumowując - wyjazd do Soma Bay w 110% udany, progres na wodzie olbrzymi no i nie pozostało nic innego jak zaprosić Was na nasze tradycyjne, prawie już legenderne
jesienne wyjazdy do El Gouny!Więcej zdjęć znajdziecie w
galerii z wyjazdu.