zgred pisze: już kilka razy mi się zdarzyło że prawidłowo podpięty leash sprawił mi kiteloopowe bodydragi przez 200m zatoki.
Kilka razy nawet na szkoleniach mi się zdarzyło, a to się karabińczyk zaczepił gdzieś a to coś innego.
Takie życie.
Drugi powód dla którego nie podpinam leasha kiedy startuję (a dookoła startuje ląduje 5-10 osób) to to że w razie splątania z kimś lądującym/startującym szybciej się zerwę.
No własnie, uważam że startowanie latawca w strefie gdzie znajduje sie sporo osób i nie branie zapasu odległosci zwiazanej z długoscia linek plus odejscie latawca po zleashowaniu powoduje to że sami wrecz swiadomiemozemy doprowadzic do splatania sie z kimś.
Sa spoty gdzie zejście do wady ma ograniczona powierzchnię a zauważyłem, ze każdy by chciał wystartowac latawiec zaraz jak tylko sie tam pojawi, mało komu chce sie przedreptac kilka krokow dalej i zrobic to nie kolidując z innymi, tyłki mamy ciężkie że ho ho.
Podobnie jest z ladowaniem na odpoczynek, ja często laduje latawiec nieco dalej, zabezpieczam i ide dopiero na faję, ale grom wiekszości robi to jeden przez drugiego, totalnie stadny instynkt

, latawiec obok latawca, jedne linki z barami na drugich, masakra i stad sie biora potem problemy, zwykly brak przestrzegania elementarnych zasad.
Prawidłowo podpiete linki, leash i kiteloopy?

Na szkoleniach częste tego typu problemy?
Karabińczyk zaczepia się co rusz o coś?
Nie wiem, ale cos raczej nie tak ze sprzetem w danej szkółce, bo przy prawidłowych połączeniach takie rzeczy nie maja prawa się dziać, tym bardziej czesto.