bartolomeo_n pisze:O, jest lepiej, juz cos mozna sie konkretnego dowiedziec w tym watku, dzieki za konkrety![]()
Mam pytanko jeszcze a propos leasha - gdzie go podpiac? Zakladajac, ze sie nie plywa UH podpinanie z tylu jest raczej niewskazane? W moim trapezie (TFM) mam jeszcze 2 kolka po lewej i prawej. Z kolei jak podepne z tylu to mam jeszcze opcje zeby sie zerwac z leasha przy samym trapezie (chociaz to nie jest az tak latwe - oczko do zlapania male i z tasiemki). Czytam 'za granica' ze generalnie polecaja podpinac do trapezu z przodu (nawet do 'spreader bar'), tylko wtedy leash musi byc krotki, zeby sie to nie platalo).
Jak żyć, jak podpinac?
onzo pisze:bartolomeo_n pisze:Oczka z tasiemki - nie wiem czy piszesz o tym o czym myślę, jeśli tak to nie jest do tego, jeśli nie... też się nie nadaje bo żadna tasiemka nie wytrzyma wcześniej czy później. Chyba że piszesz o tej "tasiemce" co zapina hak
onzo pisze:bartolomeo_n pisze:O, jest lepiej, juz cos mozna sie konkretnego dowiedziec w tym watku, dzieki za konkrety![]()
Mam pytanko jeszcze a propos leasha - gdzie go podpiac? Zakladajac, ze sie nie plywa UH podpinanie z tylu jest raczej niewskazane? W moim trapezie (TFM) mam jeszcze 2 kolka po lewej i prawej. Z kolei jak podepne z tylu to mam jeszcze opcje zeby sie zerwac z leasha przy samym trapezie (chociaz to nie jest az tak latwe - oczko do zlapania male i z tasiemki). Czytam 'za granica' ze generalnie polecaja podpinac do trapezu z przodu (nawet do 'spreader bar'), tylko wtedy leash musi byc krotki, zeby sie to nie platalo).
Jak żyć, jak podpinac?
osobiście zawsze podpinam leasha z tyłu bo kręcę trochę UH. Ostatnio zaintrygowało mnie jednak i muszę przetestować podpinanie z przodu - czytałem już opinie kilku osób "przekładających" (robiących HPki), że daje radę, szczególnie jak się przekłada tylko w jedną stronę. Dlaczego zastanawiam się nad zmianą? Bo zdecydowanie podpinanie leasha z tyłu przez osoby początkujące to głupota, ewentualnie lans i szpan. Nie ma żadnego uzasadnienia żeby podpinać z tyłu, podpięcie z tyłu uniemożliwia jakiekolwiek sięgnięcie do zrywki. Ponieważ zaraz pojawią się głosy oburzonych, że to teorie - trochę praktyki już mam w sięganiu do leasha za plecami. Tak się składa, że w przeciwieństwie do KAroliny, Viktora, i kilku innych pro, nie mam aż takiego talentu i czasu na pływanie i średnio zostaję na leashu ok 20-30x na sesjęBycie ciągniętym plecami do latawca nie należy do przyjemności, a wypięcie graniczy z cudem.
Ucha z boku - o ile ktoś je wzmocnił tak jak powinien i służą właśnie do tego - nie powinno być problemu.
Oczka z tasiemki - nie wiem czy piszesz o tym o czym myślę, jeśli tak to nie jest do tego, jeśli nie... też się nie nadaje bo żadna tasiemka nie wytrzyma wcześniej czy później. Chyba że piszesz o tej "tasiemce" co zapina hak
rolnik pisze:onzo pisze:bartolomeo_n pisze:O, jest lepiej, juz cos mozna sie konkretnego dowiedziec w tym watku, dzieki za konkrety![]()
Mam pytanko jeszcze a propos leasha - gdzie go podpiac? Zakladajac, ze sie nie plywa UH podpinanie z tylu jest raczej niewskazane? W moim trapezie (TFM) mam jeszcze 2 kolka po lewej i prawej. Z kolei jak podepne z tylu to mam jeszcze opcje zeby sie zerwac z leasha przy samym trapezie (chociaz to nie jest az tak latwe - oczko do zlapania male i z tasiemki). Czytam 'za granica' ze generalnie polecaja podpinac do trapezu z przodu (nawet do 'spreader bar'), tylko wtedy leash musi byc krotki, zeby sie to nie platalo).
Jak żyć, jak podpinac?
osobiście zawsze podpinam leasha z tyłu bo kręcę trochę UH. Ostatnio zaintrygowało mnie jednak i muszę przetestować podpinanie z przodu - czytałem już opinie kilku osób "przekładających" (robiących HPki), że daje radę, szczególnie jak się przekłada tylko w jedną stronę. Dlaczego zastanawiam się nad zmianą? Bo zdecydowanie podpinanie leasha z tyłu przez osoby początkujące to głupota, ewentualnie lans i szpan. Nie ma żadnego uzasadnienia żeby podpinać z tyłu, podpięcie z tyłu uniemożliwia jakiekolwiek sięgnięcie do zrywki. Ponieważ zaraz pojawią się głosy oburzonych, że to teorie - trochę praktyki już mam w sięganiu do leasha za plecami. Tak się składa, że w przeciwieństwie do KAroliny, Viktora, i kilku innych pro, nie mam aż takiego talentu i czasu na pływanie i średnio zostaję na leashu ok 20-30x na sesjęBycie ciągniętym plecami do latawca nie należy do przyjemności, a wypięcie graniczy z cudem.
Ucha z boku - o ile ktoś je wzmocnił tak jak powinien i służą właśnie do tego - nie powinno być problemu.
Oczka z tasiemki - nie wiem czy piszesz o tym o czym myślę, jeśli tak to nie jest do tego, jeśli nie... też się nie nadaje bo żadna tasiemka nie wytrzyma wcześniej czy później. Chyba że piszesz o tej "tasiemce" co zapina hak
Idealnie jak jest zrywka do linki z tylu mam taka w firestarterze a w innych nie.Z drugiej strony nie jest tak ciezko siegnas do zrywki od lesha z tylu nawet jak cie wlecze ...zwykle sklada wtedy na pol i robi sie piekny tunel powierzny (i lewatywe
) ...moze nawet lepiej niz jak by cie wloklo przodem i woda przelewala sie uszami a powieki naciagalo na grzywe .W jednym i drugim przypadku nie widzisz w co walisz . Jak masz problem z zerwaniem sie z tylu to znaczy ze masz zlego lesha imho
TomekS pisze:Pozostanę ze swoimi farmazonami, ze swoją mierną wiedza i krotkim stażem na forum ...
onzo pisze:. Tak się składa, że w przeciwieństwie do KAroliny, Viktora, i kilku innych pro, nie mam aż takiego talentu i czasu na pływanie i średnio zostaję na leashu ok 20-30x na sesjęBycie ciągniętym plecami do latawca nie należy do przyjemności, a wypięcie graniczy z cudem.
bartolomeo_n pisze:dzieki! Dokladnie o to mi chodzilo - w TFM jest zawleczka, ktora mozna wyciagnac i wtedy odpiac te sztywna linke z tylu trapezu i leash moze sie z niej zsunac.
bartolomeo_n pisze:
Tak sie jeszcze zastanawiam - jak w ogole mocne powinno byc mocowanie kite leasha? Czy nie mialoby sensu (nie w ekstremalnym plywaniu) celowe ograniczenie wytrzymalosci takiego polaczenia?
Uniesienie czlowieka w gore za kite leasha to zdecydowanie nie jest to, do czego to powinno sluzyc i to oznaka, ze cos jest grubo nie tak... moze leash po prostu powinien wtedy pekac?.
wenzel pisze:wszystko fajnie w teorii a praktyka co innego . Zróbcie eksperyment na płytkiej wodzie daleko od lądu i najlepiej z asekuracją niech latawiec kręci lupy leash z tyłu wtedy zobaczycie jak łatwo dobrać się do leasha i innych tego typu wynalazków. .
wenzel pisze:... Panika robi swoje tylko zimna krew i opanowanie pomaga . .
Ziomek. pisze:bartolomeo_n pisze:dzieki! Dokladnie o to mi chodzilo - w TFM jest zawleczka, ktora mozna wyciagnac i wtedy odpiac te sztywna linke z tylu trapezu i leash moze sie z niej zsunac.
te zawleczki to nie jest dobry patent![]()
wypinają się same podczas pływania kiedy i jak chcą..![]()
a złożyć to na wodzie nie sposób - na lądzie zresztą też![]()
pomijając samą wytrzymałość PatLovów![]()
dziesiątki niemal nowych porozdzieranych miałem i widziałem
bartolomeo_n pisze:
Tak sie jeszcze zastanawiam - jak w ogole mocne powinno byc mocowanie kite leasha? Czy nie mialoby sensu (nie w ekstremalnym plywaniu) celowe ograniczenie wytrzymalosci takiego polaczenia?
Uniesienie czlowieka w gore za kite leasha to zdecydowanie nie jest to, do czego to powinno sluzyc i to oznaka, ze cos jest grubo nie tak... moze leash po prostu powinien wtedy pekac?.
absolutnie ZŁY pomysł
podczas KAŻDEJ sesji zostaję na leashu czy to w powietrzu czy to w wodzie stawiając jeszcze większy opór deską z butami kilkadziesiąt razy..
i wcale nie znaczy to - że jest coś grubo nie tak - normalny trening..
peace
Ziomek. pisze:TomekS pisze:Pozostanę ze swoimi farmazonami, ze swoją mierną wiedza i krotkim stażem na forum ...
Tomku - bez urazy - MOŻESZ skorzystać z rad bardziej doświadczonych lub pozostać przy swoim - Twój wybór
nie przeproszę Cię za swój mało dyplomatyczny "styl" wypowiedzi - TAKI mam i nie poradzę na to ..
w odpowiedzi na to że nic Ci się nie plącze, nie urywa i przy tym pozostaniesz - nie pytam ILE sesji tylko w tym roku zaliczyłeś, ani nie pytam ile w życiu
w moim przypadku na pierwsze pytanie odpowiedzą są setki - na drugie tysiące
analogicznie jeśli porównasz kierowcę z przebiegiem 100tys km rocznie i takiego bardziej okazyjno/niedzielnego
przypuszczam , że zarówno ilość wiedzy jak i doświadczenia a także UDZIAŁU w niebezpiecznych sytuacjach będzie większa u pierwszego..
za całą dyskusję mimo wszystko dziękujęmam nadzieję, że KOMUŚ się na COŚ przydała, a konkretnie, że wyciągnął z tego naukę..
------------
wracając do zadawanego tu wielokrotnie pytania z tematu wątku:
popytałem tu i tam i z dość sprawdzonego źródła udało mi się dowiedzieć, iż
poszkodowany w zderzeniu z pomostem ..JEST JUŻ W DOMU![]()
![]()
NIE stracił jednak wzroku![]()
![]()
ma pokiereszowaną twarz, ale nie jest podobno bardzo źle i jest przed rekonstrukcją nosa..
wniosek - pewnie będzie mógł pływać - CZY wróci na wodę? - chyba wszyscy życzymy Mu ( a także sobie) tego z całego serca - trzymajmy kciuki![]()
tyle zdołałem się dowiedzieć..
peace
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości