Mam takie malutkie spostrzeżenia po wczorajszym dniu. Mam latawczyk 6m2 deskę snb i jak jest wiaterek to sobie robie freeraid'y po okolicznych Pułtuskich polach, łąkach i zamarzniętych akwenach. Wiem że 6m2 to nie jest dużo, ale...
...jest tak.
- przy zmarzniętym śniegu, mniej wiecej tak aby nie zapadały się zbytnio nogi w nim, da się śmigac przy wietrze 2 i więcej m/s i to całkiem przyzwoicie. Wiadomo bez skoków itp tricków.
- przy śniegu świerzym i puszystym da się jeździc ale jest to raczej żałosne przy słabym wietrze i jazda zaczyna się dopiero w okolicach 5-6m/s
- śnieg świerzy i mokry odpada, no chyba że zawieje potężnie. Do tej pory nie udało mi się pośmigać po takim śniegu, może dla tego że nie trafiłem w tym roku na wiatr powyżej 6m/s. Przy 5 (wczoraj tak wiało) ledwo dojechałem do miejsca przeznaczenia (czytaj-samochód do domu). Deska klei się do śniegu i latawczyk nie ma siły wyrwać obciążenia a nawet jak się uda to opór jest tak znaczny, że jazda kończy się po kilku metrach. Żeby dojechac do celu musiałem cały czas kiteloopować.
chyba tyle miałem do napisania.