ja swojego Coola na początku zawsze lądowałem poprzez wypięcie chickenloopa z haka.
Do czasu gdy raz przy mocniejszym wietrze miałem problem, nie mogłem dosięgnąć baru, latawiec po zliszowaniu nadal mocno ciągnął, leash mi sie wyślizgiwał z rąk i nie mogłem go nawinąć na hak, siłowałem sie z nim dobre 5 min

. Nie mogłem podbiec do baru, bo za latawcem niedaleko były krzaki i mógłbym sie nie wyrobić
Od tego czasu jak mocniej wieje to ląduje Coola na krawędź okna wiatrowego, wypinam chickena z haka i łapie za jedną z linek sterujących szybko ją przyciągam do siebie. Latawiec układa sie wzdłuż wiatru i traci całkowicie moc.
Może nie jest to najbezpieczniejsze rozwiąznie, ale jak dla mnie działa

. Wole to niż siłowanie z latawcem, tym bardziej że często latawiec po zliszowaniu nie ląduje od razu na ziemi i może jeszcze troche pociągnąć, a nawet jak wyląduje szybko na ziemi, to zanim właściwie sie ułoży czasami potrafi poderwać sie jeszcze do góry

.