Uwaga ten post jest zmieniany w miarę napływu nowych doświadczeń.
Na Speedzie 10 pływałem już kilka razy i moge z całą pewnością potwierdzić, iż jest to najlepszy komorowiec jakiego miałem w rękach. Nie posiada on przypadłości o które obawia się RedRocker, a na krawędzi okna zachowuje się bardzo poprawnie. Co więcej, nawet w zenicie gdy zdarzyło mi się podejść pod latawiec, spokojnie spłynął z wiatrem i pewnie złapał ciąg. Depower ma wręcz niewiarygodny. Ja waże 72 kg a wczoraj przy porywach do 6B, jedynie lekko go zaciągałem.
Aby go pełniej ocenić trzeba jeszcze pojeździć na czymś szybszym, czyli nartach lub buggy.Podzielę się chętnie spostrzeżeniami gdy pojeżdżę.
Choć Speed 7m2 ma w porównaniu do 10m2 mniej powierzchni to wydaje się zdecydowanie większą windę. Ciągnie bardziej do góry niż do przodu- takie odnoszę wrażenie.
Wady w mojej opinii to:
-bardzo duży problem z wyciągnięciem latawca gdy wleci do niego woda do środka. Miałem już takie przeżycie na Zatoce gdy WS przejechał się a następnie zaplątał w moich linkach gdy latawiec spadł mi do wody. Dobrze, że pomógł mi później holując mnie i napełniony wodą latawiec z poplątanymi linkami do brzegu. Inaczej mój powrót do brzegu (nie miałem gruntu pod nogami) trwałby kilka godzin.
- problem z wylaniem wody z latawca gdy znajdzie się już na płytkiej wodzie.Tu trzeba postępować logicznie i systematycznie, w przeciwnym wypadku porwie się latawiec,
- jest on pakowany do plecaka, którego wymiary są stanowczo za duże w stosunku do latawca. Jeszcze gorzej wychodzi to w Speedzie 7 m2, gdzie jest znowu plecak o tych samych rozmiarach a objętość latawca w worku to mniej niż połowa.
- plecak posiada rodzaj wszytego otwartego worka do którego w założeniu można wsadzać deskę by odciążyć ręce. Próbowałem - ale to zupełne nieporozumienie, bo deska obija się idącemu o nogi.
- oba plecaki do moich latawców mają niezszyte jedno z zapięć. Chwalenie się więc producenta niemiecką dokładnością jest, tu wysoce nieuzasadnione (jeśli myślimy o tym samym).
- chcąc podczas jazdy zwiększyć moc latawca - czyli odciągnąć depower nie sięgam do jego uchwytu. Odległość ta jest stanowczo zbyt duża, choć trapez i hak mam standartowy i dobrze dopięty.
- brak instrukcji obsługi po polsku, oraz wydanie jej po angielsku już po wprowadzeniu Speeda na rynek - czyli za późno.
- bardziej skomplikowane olinowanie, charakteryzyjące się większą ilością linek przy samym latawcu (możliwość regulacji siły ciągu przechodzącej na bar) oraz wprowadzeniem systemu bloczków, które wymagają ciągłej konserwacji. Bloczki te gdy się nie obracają, a przechodząca linka trze o nie- powodują znacznie szybsze ich zużycie ,czyli częste wymiany.
- w Speedzie 7 m2, wstawino w olinowaniu metalowy element odzielający od siebie poszczególne linki.Jest to blaszka z nierdzewki o gubości 2 mm, z trzema otworami.Jej krawędzie są na tyle ostre, że musiałem je spiłować samemu by uniknąć przecierania linek.
- serwis Flysurfera w Niemczech jest opieszały i arogancki, zwłaszcza chodzi o pracownika ukrywającego się ksywą Michl. Po mojej uwadze o przecieraniu się linek pracujących z bloczkami (zaledwie po kilku pływaniach), najpierw zgodzono się przesłać mi nowe w zastępstwie, a do dziś dnia ich nie otrzymałem.Na reklamacje odpowiadają ,że są doskonałym serwisem itp.
- mimo zakupu kilku rozmiarów Speeda (czyli dobry latawiec) do dziś dnia nie otrzymałem od polskiego przedstawiciela producenta, dowodu zakupu, czyli dokumentu na podstawie którego mogę np. latawiec reklamować.
(już otrzymałem)
- cena latawca jest stanowczo za wysoka, zwłaszcza biorąc pod uwagę jakość wyżej wspomnianych detali jak i nieudolnego niemieckiego serwisu Flysurfera
Speed na buggy:
Używałem Speeda 10 m2 do jazdy na buggy po plaży w Karwii. Wiatr 3-4 B. Ogólne wrażenia dobre latawiec nie wykonuje żadnych gwałtownych ruchów, idzie ostro pod wiatr. Plaża była dość miękka i nie osiągałem dużych prędkości, czyli nie mógł pokazać wszystkich walorów.
Wczoraj używałem Speeda 7m2 wiatr około 5B - to było stanowczo za dużo.Plaża była znacznie twardsza (choć dużo węższa bo fale ją zalewały)i prędkości znacznie większe.Gdy miałem za dużo wiatru,musiałem używać depoweru, wtedy jednak pogarszała się sterowność bo linki sterujące "robiły się dłuższe" i przez to dłuższy jest czas reakcji na skręt barem.Przy większych prędkościach jest to grożne zjawisko.Flysurfer wykonuje jesze Speeda o powierzchni 5m2 i to chyba byłby bardziej odpowiedni rozmiar na wczorajszą niedzielę. Speedy mają pewne minusy związane z ich głównym przeznaczeniem na wodę (skomplikowana budowa, mała ilość otworów wlotowych czyli mała prędkość wypełniania się komór, stosunkowo duża masa, bloczkowy system sterowania itp) ale są to też plusy, w ich wodnym przeznaczeniu.
Ogólnie mogę posumować iż, ze Speedów można jak najbardziej korzystać na buggy, są tu dobre.
Bardziej wyczerpujące uwagi zadeklaruję za kilka tygodni gdy mróz utwardzi plaże a wiatr nie będzie na tyle silny, by pchać fale zalewające plaże.
Może wtedy, Włodar będzie mógł użyc swojego wózka na wąskich kołach.
Suplement 1, (25-10-2005)
Porównanie Rookiego II o pow. 6 m2, ze Speedem o pow. 7 m2.
Tu muszę wtrącić uwagę po moim ostatnim teście Rookiego II, Speed jest od niego o niebo lepszym latawcem (zwłaszcza na lądzie), ponieważ ma następujące cechy, wyróżniające go też od innych komorowców:
- mała liczba komór wlotowych (jest to jednocześnie minus opisany powyżej jak i plus) bo podczas startu nie wpada przez nie dużo piasku. Jest to bardzo istotne na plaży, bo z doświadczenia wiem jak wielka ilość piasku może się wsypać do środka przez kilka chwil. Piasek powoduje problemy ze sterownością i ciągiem oraz wyciera latawiec od środka. To samo dotyczy jazdy na latawcu podczas opadów śniegu.Jeśli są obfite to po pół godziny czasu będziemy mieli z Rookim kłopot, a Speed da sobie radę. Mała prędkość wypełniania się latawca powietrzem daje też możliwość stawiania go wprost pod wiatr (co zawsze czynię do 6B, przy zaciągniętym depowerze). W tym przypadku skrzydło nie generuje całej mocy od początku startu, i nie wylatuje się w przyspieszonych podskokach w kierunku latawca.
- system automatycznego odwodnienia środka latawca, który jest zarazem systemem odpiaszczającym.
- posiada wbudowane wentyle zbezpieczające przed nadmiernym ciśnieniem a w konsekwencji rozerwaniem grodzi poszczególnych cel. Jest to bardzo ważne w przypadku uderzenia latawcem o podłoże krawędzią natarcia. Mnie się to już kilkakroć zdarzyło w Dudku.
- bardzo szeroki zakres depowera, dużo szerszy niż w Rookie II
- nie jest nerwowym latawcem, ma w locie bardzo stabilną pozycję co jest bardzo istotną cechą przy szybkim poruszaniu się na wózku. Na Rookim jeździłem też na wodzie i pewna jego nerwowość (zmiana wielkości ciągu) powodowała problemy z utrzymaniem się na deski na wodzie.Gwoli ścisłości wiało wtedy 5-7B i wiatr był nieco porywisty.
- przy lądowaniu po założeniu linki bezpieczeństwa na kotwicy, siedzi stabilnie na piasku,
- ma pewną cechę którą nie wiem jak nazwać, ale objawem jej jest stabilność w powietrzu.Jeśli stojąc nawet zdarzy się podwinięcie to spokojnie spływa z wiatrem i nie ma straszliwego kopa po ponownym złapaniu wiatru,
- odnośnie stawiania go, po wylądowaniu krawędzią natarcia skierowaną do dołu, na piachu jak i wodzie zajmuje mi odpowiednio od 6 do 9 sekund. Przedostatni raz gdy nie udało mi się go postawić w wodzie to podczas ostatniego pobytu w Karwii. Fale przyboju tak go skotłowały, że nabrał wody do środka.Wiatr był też za słaby (około 3 B) i nie potrafił się po zamoczeniu wzbić w powietrze.Wyciągnąłem go więc na brzeg, trochę przesuszyłem i dalej na wodę. Tu jeszcze jedna uwaga - wyciąganie latawca komorowego wypełnionego wodą musi się odbywać ostrożnie.
minusy to :
- bloczki na linkach które postanowiłem czyścić z piasku po każdym użyciu,
- zwykle biały kolor tylnej części latawca która najbardziej się brudzi przy lądowaniach.
Posumowując suplement mogę dodać jeszcze jedną cechę - Speed jest stosunkowo bezpiecznym latawcem i jestem coraz bardziej z niego zadowolony.
Amen.
Suplement 2, 23-11-2005
Po moim ostatnim pobycie w El Gounie, przestanę startować pod wiatr przy dużym wietrze. Otóż plaża przy polskiej bazie jest dość wąska, a konkretnie na mniej więcej długość linek.Z jednej strony plażę ogranicza woda a z drugiej jest zupełne klepisko, gdzie nie ma czym przysypać latawca. Przy większej ilości kajciarzy, chcąc startować w lini wiatru trzeba więc wejść do wody z niespodziankami na dnie, lub jak ja zrobiłem startować w linii wiatru. Po takim właśnie starcie na 7 m2 Speedzie sam dostałem speeda i w świńskich podskokach znalazłem się na końcu plaży. Prędkość wiatru sam mierzyłem i to dwa razy a wynikało,że jest max do 6B, tak więc miałem prawo czuć się bezpieczny. Niestety w górze było dużo więcej (do 8B), co pokazywał mi potem Zimas mocując swój wiatromierz na 6-cio metrowym drągu. Zwracam więc uwagę na sposób startowania zwłaszcza na małych Speedach. Należy to robić zdecydowanie i w miarę szybko.Najlepiej tę czynność wykonywać samemu. Uniknie się wtedy przykrych niespodzianek, a samemu można przewidzieć co latawiec zrobi i odpowiednio reagować. Mnie osobiście najlepiej startuje się, gdy latawiec jest nieco poniżej okna wiatrowego i przysypany piaskiem na krawędzi i trochę na krawędzi spływu.
Suplement 3, 15-01-2006
Dzisiaj akurat jeździłem na Dudku, ale porównanie do FS samo mi się nasunęło z uwagi na mój wybór. Dziś tj w warunkach 1 do 2B zdecydowanie wybrałem największego tj. 9 m2 Dudka, niż jakiegokolwiek FS-ra. Dlatego, że jest on zdecydowanie lżejszy i łatwiej wstaje, bo ma otwarte wszystkie wloty komór. FS z uwagi na jedynie 4 wloty powietrza, dzisiaj by mi nie wystartował, wiatr był zbecydowanie za słaby, ale zupełnie wystarczający do jazdy na łyżwach. Powiem nawet ,że na 9 m2 Dudku był momentami na tyle silny, że nie mogłem utrzymać kursu. Dziś właśnie jeżdżąc po Małym Morzu występowała taka sytuacja, że bojery nie potrafiły jeszcze dobrze zapalić wlokąc się niemiłosiernie, podczas gdy ja na łyżwach robiłem szybkie halsy. Zdjęcia na
http://donosy.augustyna.pl/01/15stycznia/.
Tak na marginesie chciałem dodać, że bardzo ważne jest dobre - równomierne naostrzenie łyżew. Mam na myśli - na maszynie do której jedynie wsadza się buta z łyżwą w imadło, a ona sama szlifuje ślizg. Nie ma wtedy sytuacji gdy podczas jazdy, powstaje wrażenie ściągania na jakąś stronę, wtedy bowiem na jednym z halsów jedzie się ostrzej. Ja dziś miałem tak właśnie naostrzone łyżwy i jeżdziło sie na nich pierwszorzędnie.
Suplement 4, 17-01-2006
Dziś jeździłem na krótkich nartach po lodzie, i używałem Speeda 7m2 przy prędkości wiatru 3-4B, było wystarczająco dużo mocy. Było zimno (około - 8 C) i wyszedł mankament z zablokowaniem zapięcia latawca na haku trapezowym. Otóż rurka plastikowa przy hicken-loop-ie służąca jako zatyczka zabezpieczająca go przed przypadkowym wypięciem do tego stopnia stwardniała na mrozie, że nie mogłej jej wsadzić do haka. Występuje to we wszystkich rozmiarach Speeda i jest niezwykle upierdliwe, bo kłopoty są również gdy chcemy szybko wypiąć chickenloopa z haka.Ostatnio miałem wrażenie że plastik ten złamie mi się. Latawiec jest polecany jako całoroczny, więc to typowa niedoróba i będę reklamował tę wadę w serwisie. Dam znać w następnych suplementach jak zachowuje się serwis FS-a.
Suplement 5, 26-01-2006
Przy około 1-2B używałem Speeda 13 m2 na lodzie (krótkie nartki) i porównywałem go z największym dostępnym Dudkiem 9 m2.Muszę powiedzieć, że oba przy takim wiaterku posiadają podobną moc. Wynika ona z ciężkości FS-a związanej z większą powierzchnią jak i grubszym materiałem i bardziej skomplikowaną budową. Mniejszym Dudkiem lużo lepiej mi się operowało a stosunkowo duża moc ,wynikała z możliwości wykonywania nim szybkich manewrów. Mam wrażenie iż największy powierzchniowo Speed 17 m2 nie podniósłby się przy takich warunkach ze względu na swój ciężar, i małą ilość komór wlotowych. Zauważyłem też, że na chropowatym lodzie duża ilość linek przy samym latawcu FS-ra, łatwo haczy o lód. W pompowanym by tego nie było, jednak przy takich warunkach żaden pompowaniec nie miałby szans na wzniesienie się w powietrze, podczas gdy ja sobie trochę pojeździłem.
Suplement 6, 26-03-2006
Do poprzedniego suplementu dodaję uwagę iż Firma FS też zauważyła ten mankament największego Speeda i wypuściła nowe słabowiatrowe cacko - SPEED Silberpfeil. Ciekaw jestem jak ten latawiec będzie wstawał z wody przy słabiutkim wiaterku. Może dali tkaninę do której woda się nie przykleja?!
Tu jeszczce jedna uwaga. Coś się dzieje z moimi FS-ami - zaczynają wyprawiać dziwne rzeczy. Tej zimy zdarzyło mi się kilkakrotnie zwinięcie latawca jak cukierek,przepadanie i inne cuda które wcześniej nie miały miejsca. Może wyciągnęły mi się linki, może zmieniłem ustawienie siły na barze, może coś innego, ale stałem się dużo bardziej ostrożny - widzę, że nie można im wierzyć?!
Suplement 7, 03-04-2006
Mam nadzieję, że to już ostatni dodatek. Mariusz szykuje nowy dział na naszej stronce, tak więc niedługo wykasuję obecny tu post i przeniosę na docelową stronę.
Posumowałem ubiegły sezon letni (niepełny) i zimowy i musze przyznać, że używałem Speedów dużo i długo tzn. od lipca 2005 koło 70 razy. Głównie korzystałem z 13m2, dalej z 10m2 ,dużo dużo mniej z 7m2 a z 5m2 jedynie 3 razy.Był to jednak rok specyficzny - byłem jedynie 2-krotnie na lodzie i mało używałem wózka a to sprzęt gdzie głównie używane są małe rozmiary.
Oto uwagi które nasunęły mi się po 9-cio miesięcznej eksploatacji:
-na początku dość mocno wycierała mi się linka DEPOWERLOOPLINE "SILVERLINE" jednak teraz jakby straciła to tempo, dotyczy to też linek przechodzących przez bloczki,
-zdarzyło mi się kilkukrotnie przesuwanie po supełkach linki regulującej siłę na barze,
-ostatnio latawiec zaczął się gorzej zachowywać w powietrzu, tzn, miałem
wielokrotnie podwinięcia i parę razy zwinął mi się jak cukierek, dawniej tego nie było.
-siateczka na dwu skrajnych otworach wlotowych zaczęła się mechacić,
-dość mi się zabrudził, ale z czyszczeniem nie ma problemów i wygląda znowu jak nówka
- plastikowe zabezpieczenie węzła na linkach sterujących (rodzaj gumowej rurki) zupełnie mi popękało. Szkoda, bo po tworzywie palce się tak nie ślizgały i łatwiej było posadzić latawiec na zadzie. Oj - chyba zareklamuję to Andrzejowi.
Ogólnie więc jest dobrze z wyjątkiem gorszego zachowania w powietrzu. Mam jednak nadzieję, że jest to spowodowane innymi warunkami w zimie niż lecie i niedługo na wodzie zweryfikuję te spostrzeżenia.
Suplement 8, 04-08-2006.
Tu pragnę rozwinąć nieco kwestię problemu związanego z wyciągnięciem latawca na brzeg po totalnym zalaniu go w środku wodą. Otóż gdy byłem w maju na Fuertaventurze zobaczyłem ,że 80% wiatrów jest od lądu i to na dodatek o bardzo zmiennej sile. Wiele osób uczących się nie potrafiło podnieść latawca z wody i rescue-skuter często interweniował w ciężkich warunkach pogodowych, wyciągając z wody kajciarza jak i pompowańca. Nie ma tu problemu właśnie z pompowańcami bo woda się nigdzie nie wlewa,z latawcem komorowym, najprawdopodobiej nic by z tego nie wyszło. Na tym spocie jest zbyt mało czasu na wyciąganie kajciarza z wody bo już inni czekają w kolejce. Przy złym zbiegu okoliczności można się tu nawet spodziewać straty latawca.