Dołożę swoje 3 grosze, moze sie powtórze z tym co tu napisano.
Jako że pływałem na:
1. NHL, 50/50, T5 - z tych desek pewnie najlepsza była 50/50.
2. RRD Placebo - tego ścierwa nie chciałbym widzieć na oczy. Twarda jak kamień, na niej się uszkodziłem.
3. SU2 - ostatni sezon
4. Naish - /deski Victora na campie/
mam trochę porównania i z nich najlepiej pływało mi się 3 lata temu na Clashu/ w Brazylii/ z dobrym combo latawcem.
Tak wiec po latach zdecydowałem się na zieloną deskę Clasha (tak, tak niektórzy powiedzą że za krótka). Tez nie od razu sie zdecydowałem, kilka razy na niej pływałem - na Rodos, w RPA i w Polsce. W butach & strapach.
Uważam że jest ok, trzeba sie tylko psychicznie przyzwyczaić że wąska. Nic poza tym - pływa się dobrze.
Z tego co dla mnie jest więcej niż OK:
- nie bolą mnie kostki i kolana po sesji, czy to po skokach UH, oldskul czy pływaniu na czopowisku czy falce. Wiecie jakie to uczucie jak nie boli kostka, no nie wiecie... od 3 lat mniej mam dni gdy wszystko jest z nia OK. Dlatego dla mnie - za to ta deska ma zasłużone 10/10.
- nie mam obaw co do skakania. Na poprzednich deskach troche miałem cykora o swoją kostkę, teraz jakoś to mineło (albo w głowie się odblokowało) i przy lądowaniu wydaje się że jest amortyzacja. Więc w glowie sie odblokowało

) można nakur#$% hah
- większy POP .Czuje że jest wyżej z podobnego wybicia/zacięcia czy ruchu na latawcu/wietrze.
- fajne lądowania na desce
- jestem pewny że na niej bedzie progress, w tym roku udało mi się na niej odpłynąć nowe triki a jakoś mega się nie spinałem.
BTW. nikt nie zapłacił mi PLN za to co napisałem. Kupiłem deske za swoja kasę i nikomu nic nie jestem winny. W dupie mam konwenanse, po prostu życie jest zbyt krótkie by tracić na niesprawdzony sprzęt.
Decyzje warto podjąć, potestować i porównywac. I tyle.