Piotrekb pisze:No dobra Bra. A gdyby mój kolega miał deskę przypiętą (czego nikomu nie polecam!!!) na długim liszu? To wtedy byłaby wina windsurfera? Odlegość ta sama tyle że deska na kablu.

Dlaczego ktoś ma być winny za Twoje błędy? Jak można tego nie chcieć zrozumieć?
Picu pisze:Tu deska nie została specjalnie porzucona, żeby utrudnić komuś pływanie, raczej spadła wbrew woli ridera.
Zgadzam się, że gdyby spadającą deską ktoś dostał, albo fala by popchnęła deskę na kogoś, to odpowiadałby rider.
Ale tu nie było tak, że to deska wyrządziła szkodę, bo leżała sobie na wodzie i to WS na nią najechał.
Brak logiki.
Odpowiadasz za siebie i swój sprzęt niezależnie czy masz kontrolę nad nim lub nie. Czy to tak trudno pojąć?
KsPD:1.2. Każdy kitesurfer musi być świadomy, jakim zagrożeniem dla niego samego i innych osób w jego otoczeniu jest kitesurfing. Kitesurfer ponosi odpowiedzialność za szkody spowodowane przez niego i jego sprzęt.Komentarz:
Prawidło 1.2.
Każdy powinien zdawać sobie sprawę, że będzie odpowiadał za wszelkie szkody, jakie spowoduje. Ze smutnego doświadczenia wiemy, że dochodziło do wypadków śmiertelnych samych kitesurferów, jak również osób przypadkowych, które znalazły się w złym miejscu i czasie. Dlatego, każdy kitesurfer powinien posiadać specjalistyczne ubezpieczenia, które chronią nas przed odpowiedzialnością finansową. Zawsze jednak pamiętajmy, że nawet najlepsze ubezpieczenie nie uchroni nas przed moralnymi konsekwencjami!Jak ktoś z nas przeczy temu to podważa prawo zwyczajowe - a to niebezpieczne zjawisko świadczące o nieświadomości i braku wiedzy części środowiska.
Nie jest też tak, że jak ktoś porzuci łódź na morzu, czy zostawi auto na autostradzie – to można je staranować. Przecież jak poruszasz się jakimkolwiek pojazdem musisz patrzeć przed siebie, obserwować czy masz wolną drogę. Jak ktoś zostawi auto na drodze nieprawidłowo zaparkowane a ty mając możliwość ominięcia go – wjedziesz w nie, to obie strony ponoszą odpowiedzialność.
I to jest logiczne myślenie. Jednak zawsze minimum 51% będzie po stronie tego co rozstał się ze swoim sprzętem (no chyba, że udowodnisz, że "poszkodowany" zrobił to celowo aby np wyłudzić odszkodowanie lub np przy okazji wyładować swoją niechęć do Ciebie.
Niezależnie od kwestii widoczności kite-deski na wodzie, ograniczenia widoczności WS przez żagiel – czy WS może iść w pełnym ślizgu nie widząc obszaru przed sobą?
Ja tak nie uważam, bo to by oznaczało, że może taranować wszystko na swej drodze
Ale czy ja uważam, że można bezkarnie taranować? Czytajcie z większym zaangażowaniem proszę.
Wrogu pisze:A jak ma sie KsPD do obowiązujących przepisów w PL? - toż to dokument 'dla nas' a nie jakaś ustawa/rozporzadzenie/kodeks czy jak zwał tak zwał. Rozumiem, ze w takich przypadkach spory w sądzi rozpatrywane są na podstawie innych przepisów.
KsPD jest prawem zwyczajowym:Prawo zwyczajowe – normy prawne trwale i jednolicie wykonywane w przekonaniu, że są obowiązującym prawem. Prawo zwyczajowe nie pochodzi od żadnej instytucji, lecz zostaje wykształcone przez społeczeństwo w toku historii. Zwłaszcza w czasach najdawniejszych, było prawem niepisanym przekazywanym ustnie z pokolenia na pokolenie. Z czasem normy były utrwalane w formie pisemnej (np. dokumenty stwierdzające dojście do skutku czynności prawnej, przywileje, wyroki sądowe). Normy prawa zwyczajowego odegrały szczególną rolę w rozwoju prawa międzynarodowego. Prawo zwyczajowe z reguły przechodzi proces kodyfikacji (lub inkorporacji).Szukając analogicznych przypadków to co, jeśli ktoś wpłynie swoją łodzią w tonącą łódź wysyłającą sygnały dzwiękowe?. Toż to absurd jakiś szukać takich analogii...
A jakbyś to zinterpretował? Nie widzę tutaj żadnego absurdu. W izbach morskich też nie.
Na przyszłość - więcej wyobraźni na wodzie - WS widząc KS płynącego po deskę pod wiatr mógłby zachować więcej ostrozności. Nie zachował, szkoda. Trudno wymagać by WS dostrzegł na wodzie taki przedmiot jak deska. Równie dobrze wpływając jachtem w pływającą klepkę od pomostu, oderwaną po sztormie, moglibyśmy szukać właściciela klepki lub odwrotnie właściciel klepki mógłby dochodzić jej uszkodzenia przez WS. A potem wychodzą takie roszczeniowe absurdy. Więcej uwagi na wodzie ,to części wypadów będzie można uniknąć.
Dlatego WS dostałby 10-20% winy bo nie zachował należytej ostrożności zbliżając się do bodydragującego kajciarza.
Jeśli właściciel zatopionego jachtu przez "klepkę" znajdzie jej właściciela to w izbie ma wygrane.
Nie kumam jak można nazywać to absurdem. Właściciel klepki nie zadbał aby pełniła rolę klepki. Z powodu jego zaniedbań stała się przyczyną zatopienia jachtu. Klepka była tam gdzie nie powinna być. Kropka.
adugadu pisze:BraCuru idąc twoim tokiem myślenia można wydedukować że jak windsurfer spadnie z dechy i będzie stał od niej kilka metrów 1~4 to śmiało można w niego wpadać bo to jego wina ?,
Najwyraźniej źle to sformułowałem. Nie twierdzę tego. W przypadku jak komuś udowodni się, że celowo uderzył w porzuconą deskę, jacht sprawy nabierają innego obrotu.
Ale w powyższym przypadku w życiu nie udowodnisz tego, więc izba czy sąd przyjmują, że WS zrobił to niecelowo.
nie ma czegoś takiego jak bezpieczna odległość?.
KsPD:
2.12. Odległość bezpieczna – odległość, którą należy zachować w celu uniknięcia sytuacji niebezpiecznej.Odległość bezpieczna nie może być podana w konkretnych wartościach ze względu na specyficzne okoliczności każdego spotkania. Podczas spotkań idealnym rozwiązaniem byłoby utrzymywanie odległości większej niż długość linek. Niestety nie zawsze jest to realne na popularnych spotach, szczególnie w letni weekend. W takich sytuacjach bezpieczną odległością jest dystans, który nie będzie wzbudzał wątpliwości u żadnego z uczestników spotkania. Oczywiście jest to uzależnione od umiejętności kitesurferów, warunków wietrznych oraz rodzaju akwenu. Minięcie się w odległości dwóch metrów będzie zupełnie normalne dla zaawansowanych kitesurferów na płaskim akwenie przy słabym wietrze. W tych samych warunkach, przy spotkaniu początkujących, odległość ta powinna wynosić minimum 10 metrów. Przy sztormowym wietrze na rozkołysanym morzu i falach 3-4 metrowych odległość bezpieczna dla bardzo zaawansowanych będzie większa niż długość linek. Jednostką mierzącą bezpieczną odległość nie jest odległość podana w metrach, lecz poczucie bezpiecznego komfortu i zdrowy rozsądek wszystkich uczestników spotkania.Co do OC to jeżeli kitesurfer miał to może sobie je w dupę wsadzić bo jak wiadomo OC to nic innego jak odpowiedzialność cywilna, może WS'owi oddać za żagiel. Do odszkodowania za dechę potrzebne mu będzie coś w stylu AC!.
Nie rozumiem.
Jesteś odpowiedzialna za siebie i swój sprzęt. Twój sprzęt wyczynił szkody trzeciej osobie. Trzecia osoba pokrywa szkody z Twojego OC.
AC nie ma w tym przypadku żadnego znaczenia.
Jasnym wydaje się że jeżeli pozostawisz dechę w wodzie i ona wyrządzi komuś szkodę to powinieneś wykonać odpowiednie czynności aby zadośćuczynić wyrządzone szkody.
Jak określisz zadośćuczynienie jeśli pozostawiona deska zabije jakiegoś dzieciaka?