Cześć!
Ostatnio znalazłem trochę weny do napisania tego posta i wyjaśnieniu w końcu z mojej perspektywy jak robić postęp freestyle.
Jest to doświadczenie moich 12 lat na kajcie- od początku aż po dziś interesował mnie tylko freestyle i tylko w tym chciałem się bez końca rozwijać. Dzięki temu mam nadal z tego przyjemność, bo widzę, że granica moich możliwości jest jeszcze daleko za horyzontem. Po takim czasie ciekawe jest dla mnie to jak dużo osób próbuje freestylu, ale albo robią małe postępy albo zatrzymują się szybko na jakimś etapie i tak kończy się ich pływanie. Nie chodzi mi o to, że każdy ma robić podwójne passy jednak spotykam masę ludzi, którzy ćwiczą jeden trick przez kilka sezonów co jest dla mnie dziwne. Zalecam w tym momencie, aby kwestie warunków, ilości godzin na wodzie i wyjazdów na dobre spoty zeszły na drugi plan. To nie ma aż takiego znaczenia jak Wam się wydaje. Gdyby tak było młodzi riderzy nie uczyliby się na tych samych spotach 5 razy szybciej, a zawodnicy po kontuzjach wypadaliby kompletnie z gry. W takim razie od czego TAK NAPRAWDĘ zależy robienie progresu???
Poradnik ten kieruję do wszystkich pływających freestyle- czyli osób robiących tricki unhooked.
W 2011 założyłem na kf wątek pt. „Wszystko o kiteroomingu”. Wyjaśniłem tam dokładnie jak ćwiczyć na sucho i jaką rolę spełnia kiterooming. Do dzisiaj nie zmieniam w najmniejszym stopniu zdania na ten temat! Teraz napiszę podobnie jak wyglądają etapy nauki tricków freestyle. Przygotujcie się, bo lektura jest długa, ale jestem pewien (tak samo jak wtedy o kiteroomingu), że wszystko jest napisane w punkt.
I. WPROWADZENIE
Zanim przejdziemy do samej metodyki treningu chciałbym zwrócić uwagę na parę kwestii związanych z pływaniem freestyle. Mimo, że w naszej dyscyplinie jest to najmniej ważne problemem często staje się sprzęt. Nie chodzi tu o jak bardzo freestylowy mamy model deski czy latawca, ale o dobre trymowanie kajtów. Dużo ludzi na początku nie jest świadoma, że ich kajt nie działa tak jak powinien. Rozgrzewki i przygotowanie fizyczne to jasna sprawa. Mimo, że dla mnie 90% progresu dzieje się w głowie o fizyczną część też trzeba dbać. Oczywiście wspólne pływanie ze znajomymi na podobnym poziomie znacznie przyspiesza robienie postępów i jest jednym z najlepszych i najprzyjemniejszych sposobów. Gdyby w kajcie walczyło się o jakąś grubą kasę lub medale na bank freestyle stałby się znacznie bardziej fizyczny, bo tak zdobywało by się małą przewagę nad rywalami. Teraz liczy się tylko samo pływanie, można powiedzieć- skill i styl. Freestyle to nie jest lekkoatletyka, więc też nie da się go trenować tak samo jak lekkoatletyki. Liczy się bardzo różnorodność. Dlatego bardzo odradzam takiego nudnego podejścia i ćwiczenia tylko jednego tricku przez całą sesję- to bez sensu.
Niezmiernie ważne jest skakanie NA OBU HALSACH! Naturalne jest przy nauce passów znalezienie swojej lepszej ręki. Jeżeli przekładamy przez lewą rękę wszystkie tricki przez blind robimy na lewym halsie, a wrapped na prawym (przy przekładaniu przez prawą rękę jest na odwrót). Dużo osób nie rozumie skąd bierze się preferowana strona. Nie ma ona nic wspólnego z byciem lewo lub praworęcznym. Na preferowaną stronę ma wpływ to jak jest nam łatwiej obracać się wokół własnej osi. Prosty test to zrobienie na stojąco podskoku z obrotem. Jeżeli taką 360 kręcimy zgodnie ze wskazówkami zegara będziemy przekładać przez lewą rękę (jeżeli kręcimy się w przeciwną stronę będziemy przekładać przez prawą rękę). Kolejnym aspektem jest nasz hals z lepszym wybiciem. Każdy ma swój ulubiony hals do zrobienia raley. Wynika to z nogi, na którą wolimy pływać (tak jak w snowboardzie). Jeżeli jesteśmy regular lepsze wybicie będziemy mieć na lewym halsie (jeżeli goofy lepsze wybicie będzie na prawym). Prowadzi to do wielu kombinacji i osobistych preferencji w trickach (dlatego każdy zawodnik ma swoje ulubione podwójne albo jeden lepszy hals). Co więcej dochodzą do tego wszelkie zaburzenia, czyli nauka passów na kiteroomingu przez złą rękę, za mocne przyzwyczajenie się do jednej rotacji (mój przypadek), albo początkowa nauka wszystkich tricków na tym samym halsie.
Robienie tricków switch stance (na obu halsach / na obie ręce) znacznie przyspiesza progres. Szczególnie na początku, kiedy uczymy się prostych obrotów i raley. Na koniec napiszę, że przez wszystkie poziomy freestylu mamy problem z nogami. Większość osób to ignoruje, bo skupiają się na górze ciała i rękach (to głównie ćwiczyli na kiteroomingu, albo o tym im mówili inni). To jest duży błąd i bezsens, bo nogi są ważniejsze, co wynika z prostych praw fizyki. Nogi i deską są znacznie cięższe, więc wpływają mocniej na rotację. Poprawny ruch nogami zmienia zupełnie trick.
II. ZACZYNANIE OD PODSTAW – ETAPY
Podstawowym problem każdego jest zbyt wczesne próbowanie lądowań do blind/wrapped, a w drugim przypadku zła kolejność nauki tricków. To jest jedna wielka hierarchia i nie da się przeskoczyć pewnych etapów. Można rozwijać się bardziej w jednym kierunku (np. tricki przez blinda albo tricki bazowane na raley zamiast na invertach) ale NIE DA się przejść od razu o dwa etapy do przodu. Najbardziej bolesnym przykładem tego są ci którzy próbują blind judga (raley bs180), a nie potrafią dobrego raley! Tak to dokładnie działa:
1 etap: wybicia unhooked, kontrola kajta przy pierwszych skokach unhooked (często ludzie z tego etapu mówią, że umieją zrobić raley)
2 etap: porządne raley (prędkość, wysokość skoku, pełna kontrola latawca, moment bezwładności, gdy nogi lecą do góry)
3 etap: raley do blinda
4 etap: blind judge (przełapane raley bs 180)
Błędem większości jest próba przejścia z etapu nr 1 na etap nr 3 lub 4. Uwierzcie mi, że różnica pomiędzy etapem 1 i 2, a etapem 2 i 3 jest taka sama. O ile da się zrobić jakiegoś ślizgańca unhooked wylądowanego na blindzie (co technicznie nazywa się „pop to blind”) to prawdziwe raley bs180 wymaga umiejętności RALEY!!!
Kolejna bardzo ważna sprawa to rozpoznanie, kiedy można z czystym sumieniem powiedzieć, że osiągnęło się pewien etap.
W przypadku wszystkich NIE-passów można tak uznać jeżeli:
a) Robimy trick płynnie z dużą skutecznością
b) Kontrolujemy latawiec podczas całego tricku
c) Tricki bazowane na raley mają ten element widoczny, a w invertach widocznie obracamy się do góry nogami
W przypadku wszystkich passów można tak uznać jeżeli:
a) Wszystko tak samo jak w NIE-passach
b) Dołapujemy drugą rękę na bar jeżeli lądujemy heelside (może oprócz mobe i fbm)
c) Przy trickach z rotacją front side staramy się puścić bar przednią ręką jeżeli lądujemy toeside (np. przy 315, front to toeside). To jest bardziej ważne w air passach, ponieważ jest to ćwiczenie przed podwójnymi.
Podsumowując, aby zamknąć jakiś etap należy kontrolować swoje ciało i latawiec podczas całego tricku. Odjeżdżanie tricku z niechcianym kiteloopem dla mnie jest prawie tym samym co gleba. Z drugiej strony nie patrzę aż tak surowo na buttchecki, bo jest to często mały błąd w balansie, a nie zupełna utrata kontroli nad kajtem (jak w przypadku loopów na lądowaniu). Dołapywanie jest dodatkowym aspektem, jeżeli zabieramy się później za bardziej zaawansowane rzeczy jak graby itd.
Każdy podwójny pass ma swoją długą ścieżkę rozwoju. Tu macie mapę zasadniczych tricków freestyle:
Ta mapka tricków jest dosyć prosta i nie zawiera w sobie takich elementów jak switch stance lub graby. Z drugiej strony chodzi o pokazanie naturalnej ścieżki rozwoju i wspomnianych wcześniej etapów, których powinno się trzymać. Dwa podstawowe błędy jakie ludzie popełniają to za szybka nauka raley do blinda oraz całkowite pominięcie nauki raley do wrapped. Starałem się także pokazać pewną hierarchię tricków- im znajdują się niżej tym są trudniejsze. Dlatego np. FBM i MOBE 5 są tak nisko, a BackAirPass i Slim są pierwszymi passami po BJ/313. Strzałki obrazują jasno skąd wywodzi się każdy z tricków. Ostatni komentarz do tego akapitu to nieszczęsny mobe. Każdy próbuje robić go (najwyraźniej ten trick jest teraz modny) z pominięciem etapu back do wrapped, a w wielu przypadkach nawet obowiązkowego backa do toesidu (i to back-ROLLA czyli obrotu 360 INVERTED!).
III. WIZUALIZACJA
To według mnie najważniejszy punkt. Chodzi o bardzo prostą zasadę:
„Jeżeli nie umiesz sobie wyobrazić całego tricku, nie będziesz umiał go zrobić”
Wizualizacja to nie jest jakiś chwytliwy slogan, który ma fajnie brzmieć i kojarzyć się z wyobrażaniem trzymania pucharu albo jakiś innych motywacyjnych pierdół. Polega to na chamskim, prostym ułożeniu sobie w głowie obrazu jak będzie wyglądać twoje ciało podczas poszczególnych faz tricku. Ludzie, którzy widzą po raz pierwszy kajta nie rozróżniają zupełnie tricków, bo nie widzą tych różnic i nie umieją sobie w głowie wyobrazić co dzieje się z riderem w powietrzu. Odpowiednio osoby, które bardzo dobrze pływają mogą mignięciem oka ze stu metrów określić trick, bo widzieli jakiś ułamek sekundy ruchu, który mają już zakodowany w głowie. Tylko dobre zwizualizowanie tricku daje szanse na zrozumienie, kiedy popełnia się błąd na wodzie. Jeżeli ktoś tłumaczy Ci jakiś trick nie zrozumiesz go o ile nie jesteś w stanie sobie zwizualizować tego ruchu. Osoby, które nie zdają sobie sprawę z tej zasady tracą bezowocnie czas na kolejne próby czy lekcje z instruktorem (to samo tyczy się nawet pierwszych startów na desce i sytuacji, w której instruktor nie potrafi wyjaśnić takich rzeczy jak „co się stało?” „dlaczego tak się stało?” „dlaczego mi nie wyszło?”). Wracając do freestylu wizualizacja jest bezapelacyjnie PODSTAWĄ do robienia progresu!
Ważnym elementem jest też pewien rodzaj motywacji. Ja zawsze wpajam to na takim bezpośrednim poziomie, nie lubię „wyobrażania sobie pucharów” itp. Jeżeli chcesz się nauczyć jakiegoś tricku musisz po prostu zrozumieć, że JEST ON DLA CIEBIE ŁATWY. Jeżeli nie pominąłeś żadnych etapów to nie ma żadnych obaw, że następny trick ma być trudny lub nie do zrobienia. Zawsze trzeba nastawiać się, że jesteś w 100% gotowy na kolejny trick i pora go po prostu wylądować. „Super trudne” podwójne pasy wydają się trudne tylko dla ludzi, którzy ich nie umieją. Dla zawodników, którzy je robią są tak samo łatwe jak raley do blinda kiedy zaczynali cisnąć freestyle. Wiem, że wielu wydaje się to dziwne, ale to jest dokładnie ta cecha, która odróżnia wolno uczących się od maszyn progresu.
IV. TRENING RUCHU
Według mnie są dwa rodzaje treningu ruchu we freestylu. Pierwszy to czysta mechanika i takie „bezwarunkowe odruchy” ciała. Jest to zginanie nóg przy lądowaniu, przekładanie baru za plecami, wybicia z obu nóg, nierozluźnianie ciała w locie. Te elementy wyrabiamy setkami powtórzeń. Składa się na to każdy skok na wodzie i ćwiczenie na sucho na kiteroomingu. Dlatego uważam, że kiterooming jest tak fajny na początku, bo można w godzinę zrobić np. 200 powtórzeń jakiegoś elementu zamiast 5 będąc na wodzie. Każdy taki odruch powinniśmy zawsze robić tak samo bez względu na to jaki trick próbujemy. Zginanie kolan przy lądowaniu wygląda tak samo przy BJ7 jak przy raley.
Drugi aspekt to taki „trening ruchu w przestrzeni”. Chodzi o zrozumienie jak poszczególne ruchy wpływają na nasze ciało podczas tricku. Również jest to znacznie bardziej skomplikowane od odruchów, ponieważ polega to na poskładaniu wielu elementów w całość. Jeżeli chcemy zrobić konkretny trick musimy znać sekwencję ruchów, którą trzeba wykonać.
Na przykładzie przełożenie baru za plecami będziemy robić zawsze tak samo. Możemy ćwiczyć to godzinami na kiteroomingu, żeby zawsze wychodziło nam identycznie. Za to podczas tricku trzeba wiedzieć w którym momencie zacząć przekładać i połączyć to odpowiednio z rotacją- jeżeli zrobimy to dobrze dopiero wtedy nie zaliczymy gleby.
Problemy jakie mają ludzie pływający freestyle to niedostatecznie wyćwiczone odruchy (to robi się z czasem nieświadomie, więc trudno jest stwierdzić, że np. „za bardzo rozluźniam się w locie”). Odruchy są odpowiedzialne za takie rzeczy jak szybkość rotacji i wysokość wybicia. Dlatego dopiero po setkach godzin można wejść na pewien poziom freestylu. Nie ma osoby, która wybiła by się z krawędzi po 2 sezonach pływania tak wysoko jak pro zawodnicy z pucharu świata. Tu liczy się tylko ilość powtórzeń i godziny ćwiczeń.
Za to trening ruchu w przestrzeni jest bardzo ciekawą sprawą. Okazuje się, że jest to najłatwiejszy sposób na nauczenie się danego tricku. Oprócz tego jest to też pierwsze miejsce, gdzie należy korygować czyjeś błędy. Robienie tego na wodzie zajmuje za dużo czasu i należy tylko traktować jako dopracowanie tricków, które już z grubsza umiemy (dodanie graba itp.). W przypadku tricków, których się dopiero uczymy OBOWIĄZKIEM jest przećwiczenie na sucho rotacji razem ze zwizualizowaniem skoku. To jest dla mnie podstawowa metoda, kiedy uczę innych lub próbuję sam rozpracować jakiś trick. Najprościej tłumacząc imitujemy na stojąco rotacje i ułożenie rąk na barze przy całym tricku. Lepiej robić to zupełnie na sucho bez pomocy kiteroomingu- tak znacznie lepiej widać wszystkie błędy. Później na wodzie tylko powtarzamy te ruchy, żeby na własnej skórze poznać ich uczucie w praktyce i zakodować sobie to w głowie.
Wyjaśniam, że osobom dobrze pływającym zobaczenie kogoś, kto pokazuje na sucho trick, pozwala od razu na wychwycenie błędów jakie robi. Im lepiej ktoś pływa tym więcej wychwyci takich błędów i powie dokładnie o kluczowych elementach tricku. Te wszystkie ruchowe błędy biorą się ze złych nawyków i problemów z dokładną wizualizacją. Osoba, która pokazuje na sucho jak zrobiłaby dany trick używa swojego wyobrażenia (błędnego lub nie), żeby pokazać po kolei sekwencje jakiejś rotacji. Dla kogoś kto ma dobre wyobrażenie tricku wszystko widać wtedy jak na dłoni. W drugą stronę działa to tak, że można komuś pokazać właściwy ruch i wytłumaczyć zasadę rotacji. Jeżeli ktoś kto się uczy powtórzy to sobie na sucho i posłucha po kolei na temat każdego ruchu jest to ZDECYDOWANIE NAJPROSTSZA droga do zrozumienia danego tricku.
Ostatecznie taki ruchowy trening jest niesamowicie pożyteczny. Przede wszystkim zaoszczędza się mnóstwo czasu na zupełnie niepotrzebne gleby na wodzie (powtarzanie w kółko tych samych błędów itp.) Robiąc to na sucho można sobie powtórzyć każdy element bardzo dokładnie i dać sobie czas na zrozumienie jak działa (na wodzie masz ułamek sekundy, żeby zobaczyć co się dzieje i uczysz się raczej w „systemie 0-1”). Najlepiej zrobić sobie taką ruchową analizę przed sesją na wodzie. Kolejna zaletą jest to, że w ten sposób możesz uczyć się (albo napiszę „studiować”) tricki o obojętnie jakiej porze dnia i nocy z pomocą osoby, która jest nawet na drugim końcu świata! Wiadomo, że w ten sposób możesz rozpracować jakiś trick, pójść na wodę i dopiero jak uda Ci się wylądować to pomyśleć o dalszym etapie (lub jeżeli ci nie idzie jeszcze raz przeanalizować to na sucho i doszukać się nowych błędów). Brzmi to jak powolny proces, ale weźmy pod uwagę, że można się w ten sposób uczyć kilku zupełnie innych tricków na raz. Dla mnie jest to zdecydowanie najszybsza metoda na robienie progresu i przebija wielokrotnie tradycyjne wyjście na wodę i katowanie jednego tricku lub bierne oglądanie tutoriali w internecie.
V. TEORIE NA…
„Teorie na” to już bardziej zaawansowana metoda treningu. Pierwszy raz ten zwrot użyliśmy z Denisem Żurikiem na wyjeździe do Gokovy w 2013 roku i mi jakoś zapadł w pamięć. Jeżeli już zaczynamy być bardziej świadomi swojego ciała przy skokach i rozróżniamy poszczególne ruchy, to jak wpływają na rotację itd. zdobywamy taki cały teoretyczny słownik, którym możemy się posługiwać przy opisie tricków. To jak biblioteka komponentów, z których sami tworzymy sobie przeróżne ewolucje. Takie teorie są bardzo dobre już na bardziej zaawansowanym poziomie. Zamiast pokazywać na sucho jakiś ruch wystarczy przedyskutować w teorii, co pozwala wejść w najdrobniejsze detale. Cały bajer polega na wybraniu najlepszej metody na zrobienie jakiejś rotacji z pośród kilku możliwych. W ten sposób znajduje się rozwiązania jak np. przyspieszyć rotacje albo zmienić nagle oś obrotu (i to bez wcześniejszego próbowania złych metod!!!). „Teorie na” są tak naprawdę kolejnym poziomem rozumienia freestylu. W treningu ruchowym analizujemy jeden poprawny ruch, natomiast teorie pozwalają na porównanie wielu różnych rozwiązań. To już jest tzw. highlevelshit, ale moim zdaniem tak się trenuje na najwyższym poziomie. Dzięki temu nawet będąc mistrzem świata można tworzyć nowe tricki i robić nadal progres. Dla przeciętnych kajciarzy jest to również fajna sprawa, bo można sobie z kolegą na podobnym poziomie „rozkminić” kilka różnych wersji tricku- na pewno jest to bardziej produktywne niż walnięcie mordą w wodę na kilka różnych sposobów „tak aby się przekonać”.
VI. VIDEO ANALIZA
Analizowanie własnych ujęć jest na każdym etapie bardzo pomocne. Początkującym pozwala to w ogóle zobaczyć jak wyglądają w powietrzu. Jest to dobra podstawa do wytłumaczenia na czym polega dany skok. Lepiej obytym video pozwala na samodzielne wychwycenie błędów. Na tym etapie jest to też fajna opcja, żeby przećwiczyć sobie własną rotację tak na sucho we wcześniej wspomnianym „treningu ruchowym”. Bardziej zaawansowani korzystają z video, żeby zobaczyć błędy i wyjść z własną odpowiedzią jak je poprawić lub zmienić swoją teorie na trick- spróbować go w zupełnie inny sposób porównując do innych klipów/riderów.
VII. PODSUMOWANIE
Rozmawiając na temat progresu skupiam się niemal całkowicie na tej umysłowej części. Od dawna uważam, że fizyczna forma jest ważna, żeby uprawiać sport na jakimś poziomie lub uniknąć kontuzji, ale progres sam w sobie wynika ze zrozumienia własnego ciała i działających na nie sił. Kiedyś użyłem takiego sformułowania, że kitesurfing to „umiejętność poruszania się w przestrzeni 3D przy pomocy deski i latawca” (to jest zapożyczone od Bola ze Szczecina, który robił mi kiedyś perfekcyjne naprawy kajtów i tak mówił o akrobatyce).
Wiem, że cały ten artykuł może brzmieć dziwnie dla osób, które sport traktują jako manifestację umiejętności fizycznych. Jednak w tym tekście wolałem pominąć aspekt fizyczności i skupić się stricte na sprawdzonych przeze mnie (i zawodników z którymi razem pływam/trenuję) metodach. Uważam, że taki trening (w połączeniu z czasem na wodzie) daje dopiero porządne efekty. Opisałem tak dokładnie trening mentalny, ponieważ wiem, że ta część sprawia największe problemy. Poza tym przygotowanie fizyczne jest często poruszanym tematem, więc nie czuję się, żebym musiał (lub nawet mógł) na tym polu jeszcze komuś pomagać.
„Wszystko jest w głowie.”
Marek
(Shinnworld, Cabrinha, Xcel Wetsuits, 24surf.pl)