Elo!
Ostrzegam wszystkich kiterów przed chirurgiem z Pucka: nie wiem ile lekarzy tej specjalności tam pracuje, ale czarnowłosy, wąsaty żartowniś koło czterdziestki to prawdziwy KILLER!!!
Nasz przypadek:
Pojawiamy się w szpitalu, bo Chinol uderzył w dno zatoki w taki sposób, że rozpieprzył sobie dłoń: gdy zacisnął pięść jedna z kostek była sporo cofnięta. Myśleliśmy, że to wybicie ze stawu.
Chirurg ogląda, nic konkretnego nie mówi i zakłada gips. Ma być ok za jakiś czas.
Ja pokazuję mój obity, siny i spuchnięty palec stopy, chirurg go ogląda i mówi że mam mozel (coś jak odcisk) i to mnie boli!!!!!. Dodam ,że ledwo łażę - tak napaża.
W Poznaniu Chinol idzie do lekarza: ten wysyła go na prześwietlenie i okazuje się, że nastąpiło złamanie kości śródręcza z przemieszczeniem (stąd krótszy palec). Lekarz stwierdza, że w USA Chinol byłby po czymś takim milionerem.
Szerokie i serdeczne "pozdrowienia" dla puckiej służby zdrowia
Nikomu nie życzę by wpadł w ich łapy.
Pozdro