Myślę że można to podpiąć też do rad dla początkujących.
Kolejny post się pojawił że zgineła komuś deska. Miałem ostanio nieprzjemność zgubić leash besta. Niesety koło szkółki gdzie szkolą na bestach (zapewne wtopił się w "otoczenie"). Nauczony doświadczeniem podpisałem sobie deskę nazwiskiem imieniem i nr. telefonu. Miałem znowu pecha w sobotę. Przy bardzo szkwalistym wietrze przepadł mi latawiec w dziurze (dryfowałem w poszukiwaniu deski i dopiero co ją znalazłem). Nieforutnnie przyszła duża fala i szkwał. Bar mi się przełożył tak że latawiec robił niekontrolowane kiteloopy. Kompletnie nie dało się go kontrolować. Co gorsza zaczął mnie wyciągać wgłąb zatoki (sobieszewo). Decha została gdzieś daleko za mną. Przerażony zerwałem się i przeraziłem się ponownie (już mniej) bo nie podpiąłem leasha (na chwilę wylądowałem latawiec na brzegu i przy starcie zapomniałem). Zostałem z trapezem kilkaset metrów od brzegu. Na moje szczęscie Wiktor z kitewyspy odpalił motorówkę i popłynął z jednym z gości po szmatę która dryfowała w morze. Ryzykowali bo fale były takie że mieli niezłe skoki na tej motorówce przez przybój. Udało im się odzyskać moją szmatę (już sobie wyobrażałem jak się żegnam z pływaniem)

Niestety z dechą się pożegnałem. Szukałem jej jeszcze przez 2h. Następnego dnia rano chodziłem po całym brzegu wyspy (nawet po rezerwacie ptactwa) i dupa

Jak już sie pogodziłem ze stratą zadzwonił do mnie gościu że znalazł moją dechę i żebym przyszedł do ośrodka wczasowego niedaleko przy plaży po nią. Żeby było śmieszniej to jakiś szwed (znajomi się śmiali że decha w Szwecji wyląduje) nawet nie mówił po polsku, ale miał znajomych/rodzinę którzy zadzwonili do mnie.
Wnioski z całej tej przygod:
1. sprzęt TRZEBA podpisać najlepiej imieniem nazwiskiem telefonem adresem i czymkolwiek innym co się może przydać. Bez mojego telefonu już pisałbym posta pożegnalnego pewnie. BTW dzięki Ziomek za naklejkę na denie

2. Zawsze sprawdzaj wszystko zanim zejdziesz na wodę (linki, leasha, trapez itp. itd.) Wcześniej odkręcił mi się strap od deski dwa razy. (na szczęście blisko brzegu)
3. Zawsze pływaj tam gdzie jest jakaś łódź która uratuje Ciebie/Twój sprzęt.
4. Nigdy nie pływaj zbyt daleko lub zbyt blisko brzegu. Zawsze tak żeby móc dopłynąć wpław.
Przepraszam za długiego posta mam nadzieję że ktoś skorzyta z mojej rady i podpisze sobie sprzęt.
PS. W niedzielę jeden z instruktorów kitewyspy zgubił dechę. Nie wiem czy ją znaleźli. W sobieszewie chodzi mnóstwo ludzi po plaży.
PPS. dopiero jak zgubiłem denie to pomyślałem że nie spisałem numeru (nobile) niestety Polak mądry po szkodzie