march_in pisze:1. Piszesz, że kiteloopów już nie robię i do nich nie wrócę. Ja nie należę do młodych wilczków, a z racji tego, że nie dane mi było urodzić się nad morzem byłem raczej niedzielnym kitesurferem i dopiero tegoroczna zima w azji pozwoliła na naukę nieco wyższych kl i wrażenia są niesamowite choć rzeczywiście bywają bolesne. Obserwowałem też kilku gości na azjatyckich czy australijskich spotach, którzy jeden za drugim lądowali bez problemu, latawiec pięknie im wracał i odjeżdżali to na luzie.
Przemass wszystko wyjaśnił. Wiatr poniżej 20kts i próby robienia KL na 10-12m kończyły sie mi zwykle boleśnie. Najlepsze KL wychodziły mi na 7m.
Jakaś grubsza kontuzja?
Dwa razy połamane żebra. Za każdym razem było to podczas zawodów na płytkiej wodzie i zbyt dużych rozmiarach. Na podstawie tego doszedłem do wniosku, że głebokość około 30cm mogła mieć wpływ na popękane gnaty. To było parę lat temu a nawet dzisiaj (powaga!) poczyłem ból w miejscu pęknięcia. Robiłem podobne błędy na morzu i kończyło się pospolitym obiciem.
Czy to normalna kolej rzeczy?
Wydaje mi się że tak oraz dodałbym fakt o którym piszesz - mamy tyle innych form poszalenia na kajcie, że można zrezygnowac z tego genialnego uczucia strzału z armaty i łagodnego lądowania. Szczerze myślę, że teraz bałbym się zrobić zwykłego KL. Brak praktyki i latka lecą. A brak praktyki oznacza więcej błędów = kontuzje = pauza w kajcie.
Jednak nie zapomnę nigdy uczucia oglądania latawca w locie pod sobą. Poza tym będę pamiętał opanowany do perfekcji fajny trik na prawym halsie: front roll KL transition. Nawet 4 lat temu na zawodach wciąż prezentował się fajnie wśród mastersów
Na pewno byłem zajarany KL przez sezon może dwa. Nic innego nie chciałem robić i myślałem, że to szczyt moich marzeń. Z tego co piszesz to właśnie wchodzisz w etap zauroczenia KL. Zazdroszczę.
2. Piszesz o swojej nowej fascynacji foilem. Jak to się ma do race?
Tak samo - obowiązują te same przepisy i trasy. W Polsce można startować na foilu w zawodach PP 2013. PSKite walczy o zwiększenie frekwencji i nieutrudnianie komukolwiek startów. Mogę już zdradzić, że w tym sezonie w zawodach PP racing można startować na byle-czem jednak do klasyfikacji generalnej PP będą liczone wyniki klasy Formuła Kite IKA. Planujemy zrobic wyścigi pokazowe wodolotów na zawodach PP w ramach promocji tej klasy. Wątpię aby w tym roku było więcej niż 3-5 zawodników. Natomiast jeśli za rok będzie ich więcej to na pewno będą mieli swoje zawody, ranking, mistrzów.
Na świecie IKA zdecydowała oddzielić foila od kite-race z paru przyczyn:
- za dużo chętnych do jednego cyklu zawodów. Kiterejsiarze już mają ograniczenia ilościowe w swoich zawodach,
- nie trzeba być bystrzakiem aby zauważyć zupełnie inne zasady działania hydroskrzydła. Foil ma swoją klasę przy IKA i wygląda na to, że będzie się tam rozwijał,
- KR jest już na etapie buntowniczego nastolatka a foilboarding na etapie noworodka w inkubatorze. Ta różnica pokoleń nie pozwala, aby IKA prowadziła mądrą kampanię olimpijską - lepiej zaproponować już sprawdzone i gotowe rozwiązania niż obiecywać za 3 lata gruszki na wierzbie. Tak jak sugerujesz - rozdrabnianie się na drobne nie pomoże.
Trudno być tu mądrym i przewidywać przyszłość. Wiele zależy od popularności, cen i lobbingu producentów. Może być tak, że ceny skrzydeł nie spadną i noworodek pozostanie w inkubatorze na podtrzymaniu albo z drugiej strony kit-race wpadnie w śmierć kliniczną (na podobieństwo podtrzymywanego przy życiu RSX). Sam jestem tego strasznie ciekaw.
Co jest szybsze? Czy ktoś już to testował i scigał się z rejsówką?
Pytanie politycznie niepoprawne
Myślę, że Francuzi wiedzą najlepiej. My będziemy wiedzieli po tym sezonie. Planujemy z Niebrzydkim porobić miarodajne testy na paru skrzydłach i topowym sprzęcie race.
Wstępnie (z moich obserwacji w Tajlandii i Tomka na Cabo) mogę zdradzić, że skrzydło wypada korzystniej w kierunkach na wiatr i w dół wiatru. Gorzej na połówce. Szybkość porównywalna. Ale to są takie wrażenia "na oko". Nie omieszkam podzielić się poważniejszymi testami.