Wiesz co Kisiel - przyjedź do mnie na Pragę Południe, pomieszkaj 2-3 lata poobserwuj otoczenie i pogadamy na spokojnie. Ja bardzo staram się szanować i rozumieć policję, ale im częściej ich spotykam tym mniej wierzę, że coś z tego dobrego wyniknie.
Punkty za mandaty jak najbardziej działają - łapanie pieszych na czerwonym - kontrolowanie czy telefon nie ma zgłoszonej kradzieży (ostatecznie po 1,5h stania na ulicy puścili mnie bo dyspozytor nie był w stanie ogarnąć ilości zgłoszeń do sprawdzenia) i inne drobne kontrole, które dopisuje się do dniówki.
Tu gdzie teraz mieszkam jestem od ponad 3 lat i w wielu przypadkach wiem, gdzie mieszka pijak, gdzie mieszka człowiek, który regularnie demoluje różne "rzeczy" na osiedlu, gdzie mieszka kierowca, który potrącił po pijaku motocyklistę kolejny raz... Ja to wiem, nie wie tego policja... albo nie chce wiedzieć... albo umarza bo za niska szkodliwość.... albo nic im nie może zrobić... albo nie warto... albo coś...
Dzisiaj się dowiedziałem, że przy krzyżu stoi 60 policjantów dzień w dzień. A wystarczyłoby spojrzeć w przepisy i przepędzić hołotę w p... ostatecznie koczowanie jest w PL zabronione...
regularnie przejeżdżam przez ronda na którym "uczą" się nowi policjanci - regularnie dojeżdżając do tego ronda wiem, że coś jest nie tak - albo wypadek, albo policja reguluje ruchem? CZemu? Bo korek jest 3x większy niż powinien być w tym samym czasie - bo nie wiedzieć czemu ktoś upiera się robić to inaczej... A potem podjeżdżam do policjanta i widzę, że sam się gubi, albo gada z kolegą po fachu lub... rowerzystą żeby po 5 minutach puszczania jednej nitki zorientować się, że coś za długo Ci drudzy stoją...
Więc wybacz, ale tu to nie do końca tak jak piszesz - może u Was łatwiej ogarnąć wszystko bo i miasto mniejsze i większość osób się zna, a główny problem to turyści. Może gówniarz z piwkiem i ziołem to rzeczywiście człowiek, którego od razu należy zatrzymać, bo to na pewno ten, który jest najbardziej podejrzany. Ale dlaczego mnie zatrzymują bo mam bluzę z kapturem, za to nie zatrzymuję człowieka, który regularnie powoduje zagrożenie dla mieszkańców? Ja wiem - to jest właśnie "drobne zakłócanie ładu i porządku", więc to nie ich sprawa - tylko, że on o 20 zaczepia o 22 jest napruty, o 24 idzie komuś przyłożyć, a o 3 rano łamie lusterka i wybija szyby bo to fajnie jest jak wszystkie samochody nagle wyją....
Wiesz - jest coś takiego jak dzielnicowy - jak często oni widują mieszkańców swojej dzielnicy w Łebie? A jak często w Warszawie? Ja nigdy go nie widziałem....