Witam wszystkich!!
W sobotę 03.12 zebraliśmy się na wodę, bo prognoza była obiecująca. Stawiła się żelazna ekipa: ja (torch 16), Zdzisław (convert 9) i Kaspersky (rebel 10). Jezioro kunickie, słoneczko, 5 °C, ok 15 knotów w szkwałach 25 - taki urok naszej wody!! Ja wyszedłem pierwszy jakieś 30 min później wyszedł Kaspersky ale jak to kreślił miał pecha w ten dzień. Zaraz po starcie wypiął mu się chikenloop i przewinął się latawiec. Ze skręconymi linkami spłynął na przeciwległy brzeg. Zdzisław jako ostatni wszedł, jakieś 30min po Kasperskym. Ledwo co wypłynął zdechło do jakichś 5 knotów. Nawet latawiec nie chciał wstać z wody ja byłem już prawie przy brzegu więc w miarę szybko spłynąłem w trzciny a biedny Zdzisław miał do przepłynięcia jakieś 2 km. Z latawką na tubie, co rusz próbując ją poderwać spływał dobrą chwilę. Zwijałem bezstresowo latawkę w trzcinkach, wyglądając co chwile na Zdzisława jak sobie radzi i nagle słyszę zbliżający się sygnał syreny!!
Zajeżdżają 2 radiowozy straży pożarnej nad jezioro – tam gdzie startowaliśmy!! Po chwili dojeżdża trzecia z pontonem i nurkami. Czwarta jednostka straży dojeżdża do Zdzisia, który już spokojnie zwija latawkę w trzcinach. Byłem zaraz obok więc podszedłem. Po chwili rozmowy z nami odwołali karetkę i pozostałe służby ratunkowe. Jak się okazało, ktoś zadzwonił, że do wody wpadł spadochroniarz i macha rękoma wzywając pomocy.
Na tym akwenie latamy już od 3 lat więc jakąś nowością nie byliśmy z naszymi latawcami. Ale należy podziękować obserwatorom, że wiedzą jak zareagować. Może trochę zbyt pochopnie ale mimo wszystko będziemy czuć się bezpieczniej podczas pływania!!!
Pomyślnych wiatrów!
Rolmigo