ŁEBA- nigdy więcej
Do Łeby jeździłem jeszcze w dawnych czasach WS. Teraz często, na każdą prognozę, może za często.
Ostatni poniedziałek i wtorek zapowiadał się ładnie. Prognozowane w szkwałach 34 węzły dały w praktyce około godz 12 wiatr w podstawie 33 i dochodzący do 42 wezłów w szkwałach.
Wylądowałem niestety na zachodniej plaży i byłem tam jedynym plywajacym, mimo obecności kilku zgłodniałych wiatru chłopaków. Za portem plywały 2 czasami 3 kite.
Stan morza nie zadawalał. Chaos krzyzujacych się fal, mylących co chwila kierunek i wypiętrzających się co chwila stożków z wody. Masakra. Fala przyboju niska i wypłaszczona przez niski poziom wody i przybrzeżną mielizna. I ten cholerny prąd z koniecznością wypływania kilometra w morze w celu utrzymania wysokości. Wszystko do bani. Pływania na fali w rozumieniu pływania na fali to ja tam nie miałem okazji poznać. Aczkolwiek. Sztormowanie w tych warunkach morza płynąc na switch-u dawało świadomośc, że coś tam się jednak potrafi.
Tak więc nigdy więcej. A wystarczylo tylko, zapomnieć o wysokości rzucić się kilka lub kilkanaście kilometrow w dół. Wtedy byłoby prawdopodobnie całkiem fajnie.
Pozdrawiam. Jacek Daktera