[K] Leash do deski

Trapezy, pianki, bary, linki, t-shirty i wszystkie inne rzeczy.
piotr73
Posty: 289
Rejestracja: 16 paź 2014, 19:23
Deska: SU-2 3D ProRider 136-41
Latawiec: Naish Park 12m
Lokalizacja: Elbląg
Postawił piwka: 3 razy
Dostał piwko: 1 raz
 
Post28 sie 2016, 09:08

Poszukiwany leash zwijany do deski. Może być używany w dobrym stanie lub nowy w przystępnej cenie. Propozycje proszę na PW. Pozdrawiam

Karol_Xka
Posty: 84
Rejestracja: 22 sty 2013, 15:43
 
Post29 sie 2016, 11:20

Lepiej poćwicz body dragi do deski. Nie są trudne, a jeśli nie ogarniasz to w cenie leasha masz godzinę z instruktorem, który bez problemu Cię nauczy. Skutki używania leasha do deski widać w tym linku (zdjęcia dość drastyczne) http://www.kiteboardleash.com/index.php ... stimonials

Awatar użytkownika
apek
Posty: 859
Rejestracja: 03 cze 2012, 09:42
Deska: Naish
Latawiec: Naish
Postawił piwka: 48 razy
Dostał piwko: 64 razy
 
Post29 sie 2016, 12:26

Hydrosfera sprzedaje takie leashe
http://hydrosfera.pl/Leash_do_deski_Oce ... ash-19719i
a z tym straszeniem i pokazywaniem fotek leciwych fotek to bez przesady.
Desk wave z leasem to nic nadzwyczajnego, a na falach groźba urazu jeszcze większa niż na płaskim na TT. Nawet wyćwiczone body dragi nie zawsze pozwolą na odzyskanie deski na przykład w warunkach szkwalistego, nierównego wiatru, jaki dominuje na śródlądziu.
No i komu potrzebny instruktor do szlifowania body dragów, wystarczy zapoznać się z materiałem w sieci i ćwiczyć.

Karol_Xka
Posty: 84
Rejestracja: 22 sty 2013, 15:43
 
Post29 sie 2016, 12:53

Lepiej poćwicz body dragi do deski.


Nie pisałem, że do nauki body dragów jest niezbędny instruktor. Co do leasha, to nie straszę zdjęciami, tylko temat znam z autopsji. Zaczynałem w czasach, gdzie w niektórych TT leash był w standardzie, a koleżanka spędziła tydzień w śpiączce w szpitalu na Tarifie. Chodzi tylko o świadomość co może się wydarzyć gdy masz deskę przypiętą do siebie i tracisz kontrolę. :naughty:

JanuszD
Posty: 676
Rejestracja: 15 paź 2013, 09:15
Deska: TS/Hadlow/Spike
Latawiec: Rebel/Dyno/XR4
Lokalizacja: MediolanPoznan
Postawił piwka: 31 razy
Dostał piwko: 44 razy
 
Post29 sie 2016, 13:59

Zgadzam sie z Karolem, leash to zlo. Co innego plywanie po falach, tam porownujesz jedno ryzyko z drugim.

Ani na jeziorach, ani gdziekolwiek gdzie plywalem nie widzialem nigdy potrzeby posiadania leasha. Nawet po grubym splataniu na Oostvorne gdzie musialem wplaw szukac desek bo lokalesi widzieli tylko swoj czubek nosa. Sprzet w komplecie.

Na jeziorach tym bardziej nie widze potrzeby bo wiekszosc stara sie plywac w miejscach gdzie wiatr jest do brzegu lub po skosie do brzegu. W najgorszym wypadku poczekasz na deske na brzegu.

Warto poswiecic czas na kitowe ABC, a podstawa podstaw jest bodydrag.

Awatar użytkownika
apek
Posty: 859
Rejestracja: 03 cze 2012, 09:42
Deska: Naish
Latawiec: Naish
Postawił piwka: 48 razy
Dostał piwko: 64 razy
 
Post29 sie 2016, 15:17

Jak kite trafił do Polski, latawiec miał leash przyczepiony do ręki, deska TT do nogi. To była normalka. Przez wiele lat pływałem samotnie, bez asekuracji, często na wywiewce. Leash u deski dawał mi jako taką gwarancje powrotu w komplecie. Skoro nikt nie kwestionuje teraz zasadności używanie leasha w pływaniu wave, to nie rozumię dlaczego dla TT jest on taki groźny, a skoro groźny to dlaczego jest ciągle w sprzedaży i to u renomowanych sprzedawców nie tylko w Polsce.
Największe zagrożenie deska z leashem sprawia dla innych na zatłoczonym akwenie, takich jak w lecie zatoka i tam nie powinno się go używać.
A co powiecie kolesiowi z Krakowa, już jakoś tam pływającemu, który jedzie na prognozę 800 km na zatokę i przy kolejnym halsie odpada od deski? I po pływaniu.
Na pewnym etapie pływania leash jest pomocny w robieniu postępów. W pewnych warunkach, które nie są optymalne pod względem kierunku wiatru, też się przydaje. Pływając na desce leashem, trzeba mieć świadomość dodatkowego zagrożenia jakie sprawia przywiązana deska i tyle.
A co do jezior, to sprawa nie sprowadza się do czekania na deskę, ale często do wielogodzinnego szukania w jej szuwarach.

JanuszD
Posty: 676
Rejestracja: 15 paź 2013, 09:15
Deska: TS/Hadlow/Spike
Latawiec: Rebel/Dyno/XR4
Lokalizacja: MediolanPoznan
Postawił piwka: 31 razy
Dostał piwko: 44 razy
 
Post29 sie 2016, 15:32

apek pisze:Skoro nikt nie kwestionuje teraz zasadności używanie leasha w pływaniu wave, to nie rozumię dlaczego dla TT jest on taki groźny


Ja kwestionuje zasadnosc uzywaniu leasha w plywaniu wave przez ludzi nieogarnietych. Tak samo jak kwestionuje zasadnosc uzywania leasha przez osobe, ktora nie do konca ogarnia plywanie na TT. Jedna dobra proca z deski i mozesz miec dwa finy wbite w plecy (przy odrobinie szczescia gdybys nie oberwal w glowe). Jak sie uczylem to zdarzaly mi sie gleby, ze deska zostawala 20 metrow za mna. Wolalbym, zeby deska mnie nie dogonila.

Apek, to, ze Ty plywales i nic Ci sie nie stalo to tylko sie cieszyc. Nie jest to regula. Rozmawialem z kilkoma instruktorami, zaden nie powiedzial, ze to dobry pomysl. Oprocz Niemcow w kaskach, ceniacych swoje deski Cora ponad zdrowie, nie obserwuje zbyt wielu chetnych na ten wynalazek.

apek pisze:A co powiecie kolesiowi z Krakowa, już jakoś tam pływającemu, który jedzie na prognozę 800 km na zatokę i przy kolejnym halsie odpada od deski? I po pływaniu.


Na zatoce leash? Bez jaj.

Awatar użytkownika
apek
Posty: 859
Rejestracja: 03 cze 2012, 09:42
Deska: Naish
Latawiec: Naish
Postawił piwka: 48 razy
Dostał piwko: 64 razy
 
Post29 sie 2016, 15:45

Leash w surfingu to również bezpieczeństwo innych, a że sam się narażasz na kolizję z własną deską to już inna historia.
W kwestii tzw instruktorów, wystarczy popatrzeć na wodzie co znacząca ich część wyprawia.
Początki kita do deska z leashem 2,5 - 3m, bo zanim wystartowałeś po glebie ponownie latawiec, to deska już dawno odpłynęła, miały większą wyporność inż dzisiejsze konstrukcje TT.
Nie tylko ja wtedy pływałem z leashem i drastycznych przypadków okaleczeń nie odnotowano.

JanuszD
Posty: 676
Rejestracja: 15 paź 2013, 09:15
Deska: TS/Hadlow/Spike
Latawiec: Rebel/Dyno/XR4
Lokalizacja: MediolanPoznan
Postawił piwka: 31 razy
Dostał piwko: 44 razy
 
Post29 sie 2016, 16:28

apek pisze:W kwestii tzw instruktorów, wystarczy popatrzeć na wodzie co znacząca ich część wyprawia.


Nie wiem czy Chris Valentine jest dla Ciebie wystarczajacym autorytetem. Instruktor i wlasciciel Cochekitesport. Jego znajomi zrobili Progression DVD. Zdecydowanie odradzal leasha. Zdecydowanie.

Nie wiem po co w kazdym poscie sie powolujesz na stare czasy. Teraz jest zdecydowanie latwiej, sprzet wybacza wiecej bledow. Jest latwiej, jest lepsza i latwiejsza kontrola nad latawcem.

Niech sie nauczy bodydragow i nie kombinuje z leashem bo nie jest mu do niczego potrzebny. Problem w tym, ze kazdy chce plywac, zamiast uczyc sie podstaw.

Karol_Xka
Posty: 84
Rejestracja: 22 sty 2013, 15:43
 
Post29 sie 2016, 16:35

apek pisze:Leash w surfingu to również bezpieczeństwo innych, a że sam się narażasz na kolizję z własną deską to już inna historia.


W surfingu nie przytrafi Ci się "forever kiteloop" gdy zaplącze się linka.

apek pisze:W kwestii tzw instruktorów, wystarczy popatrzeć na wodzie co znacząca ich część wyprawia.


Tekst totalnie z d..y, nie wiem co to ma do ryzyka oberwania własną deską. :doh:

apek pisze:Początki kita do deska z leashem 2,5 - 3m


Na początku pływało się trzymając latawiec w łapach, jakoś nikt do wyrzucania trapezów nie namawia...

apek pisze:Nie tylko ja wtedy pływałem z leashem i drastycznych przypadków okaleczeń nie odnotowano.


A ja odnotowałem...

Pytanie w drugą stronę... Skoro leash do deski jest ok i nie stwarza zagrożenia, to czemu nie stosuje się go w trakcie szkolenia? Przecież byłoby to idealne rozwiązanie dla osób, które uczą się pierwszych halsów...

Awatar użytkownika
apek
Posty: 859
Rejestracja: 03 cze 2012, 09:42
Deska: Naish
Latawiec: Naish
Postawił piwka: 48 razy
Dostał piwko: 64 razy
 
Post29 sie 2016, 17:25

Karol_Xka pisze:
apek pisze:Leash w surfingu to również bezpieczeństwo innych, a że sam się narażasz na kolizję z własną deską to już inna historia.


W surfingu nie przytrafi Ci się "forever kiteloop" gdy zaplącze się linka.

apek pisze:W kwestii tzw instruktorów, wystarczy popatrzeć na wodzie co znacząca ich część wyprawia.


Tekst totalnie z d..y, nie wiem co to ma do ryzyka oberwania własną deską. :doh:

apek pisze:Początki kita do deska z leashem 2,5 - 3m


Na początku pływało się trzymając latawiec w łapach, jakoś nikt do wyrzucania trapezów nie namawia...

apek pisze:Nie tylko ja wtedy pływałem z leashem i drastycznych przypadków okaleczeń nie odnotowano.


A ja odnotowałem...

Pytanie w drugą stronę... Skoro leash do deski jest ok i nie stwarza zagrożenia, to czemu nie stosuje się go w trakcie szkolenia? Przecież byłoby to idealne rozwiązanie dla osób, które uczą się pierwszych halsów...

Proszę nie przekręcaj moich wypowiedzi,
leash do deski stwarza dodatkowe zagrożenie,ale nie aż tak wielkie, żeby go demonizować. W niektórych sytuacjach pomaga, przyspiesza postępy w nauce i oczywiście nie dotyczy to pierwszych halsów, ale w sytuacji w której latawiec i deska są już jako tako opanowane, a kłopoty pojawiają się na przykład przy złapaniu krawędzi, nieudanym zwrocie, kiedy latawiec masz z tyłu głowy i kłopot z odwróceniem się itd
Początki kite, to te nie znane z opowieści, na przełomie rzeki Columbia, ale te których byłem świadkiem i uczestnikiem w Polsce, tu od początku używano trapezów i leashów.

JanuszD pisze: Rozmawialem z kilkoma instruktorami, zaden nie powiedzial, ze to dobry pomysl

O instruktorach, co CIę tak wzburzyło pisałem w aspekcie przywołania ich przez innego uczestnika dyskusji, jako nie kwestionowanego autorytetu, a to co widzę w szkółkach w znacznej mierze przeczy ich wyszkoleniu, chociaż ostatnio widziałem profesjonalizm instruktorów szkółki ABC SURF w Kuźnicy.
pzdr

Karol_Xka
Posty: 84
Rejestracja: 22 sty 2013, 15:43
 
Post29 sie 2016, 17:59

apek pisze:
Karol_Xka pisze:
apek pisze:Leash w surfingu to również bezpieczeństwo innych, a że sam się narażasz na kolizję z własną deską to już inna historia.


W surfingu nie przytrafi Ci się "forever kiteloop" gdy zaplącze się linka.

apek pisze:W kwestii tzw instruktorów, wystarczy popatrzeć na wodzie co znacząca ich część wyprawia.


Tekst totalnie z d..y, nie wiem co to ma do ryzyka oberwania własną deską. :doh:

apek pisze:Początki kita do deska z leashem 2,5 - 3m


Na początku pływało się trzymając latawiec w łapach, jakoś nikt do wyrzucania trapezów nie namawia...

apek pisze:Nie tylko ja wtedy pływałem z leashem i drastycznych przypadków okaleczeń nie odnotowano.


A ja odnotowałem...

Pytanie w drugą stronę... Skoro leash do deski jest ok i nie stwarza zagrożenia, to czemu nie stosuje się go w trakcie szkolenia? Przecież byłoby to idealne rozwiązanie dla osób, które uczą się pierwszych halsów...

Proszę nie przekręcaj moich wypowiedzi,
leash do deski stwarza dodatkowe zagrożenie,ale nie aż tak wielkie, żeby go demonizować. W niektórych sytuacjach pomaga, przyspiesza postępy w nauce i oczywiście nie dotyczy to pierwszych halsów, ale w sytuacji w której latawiec i deska są już jako tako opanowane, a kłopoty pojawiają się na przykład przy złapaniu krawędzi, nieudanym zwrocie, kiedy latawiec masz z tyłu głowy i kłopot z odwróceniem się itd
Początki kite, to te nie znane z opowieści, na przełomie rzeki Columbia, ale te których byłem świadkiem i uczestnikiem w Polsce, tu od początku używano trapezów i leashów.

JanuszD pisze: Rozmawialem z kilkoma instruktorami, zaden nie powiedzial, ze to dobry pomysl

O instruktorach, co CIę tak wzburzyło pisałem w aspekcie przywołania ich przez innego uczestnika dyskusji, jako nie kwestionowanego autorytetu, a to co widzę w szkółkach w znacznej mierze przeczy ich wyszkoleniu, chociaż ostatnio widziałem profesjonalizm instruktorów szkółki ABC SURF w Kuźnicy.
pzdr


Temat instruktorów, poziom ich wiedzy i profesjonalizmu to zupełnie inny wątek, sam mam za sobą parę tys. h przeprowadzonych szkoleń, więc swoje widziałem. Generalizować nie można, bo jest wiele znajomych osób w branży z ogromną wiedzą i doświadczeniem.

Wracając do tematu leasha do deski. Sprzęt zabroniony nie jest więc w sklepach sprzedawany będzie (w moim na pewno nie). Jak ktoś chce kupić to i tak kupi, ale niech będzie przynajmniej świadomy, co może się wydarzyć.
Sam napisałeś:
apek pisze:leash do deski stwarza dodatkowe zagrożenie,ale nie aż tak wielkie, żeby go demonizować.


Dla mnie tydzień w śpiączce to wystarczający powód żeby go demonizować. Mi osobiście nigdy nie przytrafiła się sytuacja kiedy potrzebowałbym leasha do deski, niezależnie czy zatoka, śródlądzie lub fale, body drag zawsze wystarczył.

piotr73
Posty: 289
Rejestracja: 16 paź 2014, 19:23
Deska: SU-2 3D ProRider 136-41
Latawiec: Naish Park 12m
Lokalizacja: Elbląg
Postawił piwka: 3 razy
Dostał piwko: 1 raz
 
Post29 sie 2016, 20:33

I rozpętała się burza :doh:

JanuszD
Posty: 676
Rejestracja: 15 paź 2013, 09:15
Deska: TS/Hadlow/Spike
Latawiec: Rebel/Dyno/XR4
Lokalizacja: MediolanPoznan
Postawił piwka: 31 razy
Dostał piwko: 44 razy
 
Post29 sie 2016, 22:49

piotr73 pisze:I rozpętała się burza :doh:


Nie burza, tylko leash z TT to zlo i tyle. Ja odradzam, ale zrobisz jak zechcesz :)

JanuszD
Posty: 676
Rejestracja: 15 paź 2013, 09:15
Deska: TS/Hadlow/Spike
Latawiec: Rebel/Dyno/XR4
Lokalizacja: MediolanPoznan
Postawił piwka: 31 razy
Dostał piwko: 44 razy
 
Post30 sie 2016, 09:12

Jeszcze 0,05 pln w tym temacie dodam.

Powodem dla ktorego niektorzy nie umieja zrobic bodydraga po deske jest miejsce w ktorym sie uczyli i plywaja czyli zatoka. Zawsze mozna wstac, rozejrzec sie i z buta wrocic po deske. Potem pierwsza strata dechy na glebokiej wodzie i jest problem.


Wróć do „Akcesoria | Inne”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości